RSS

piątek, 30 kwietnia 2010

Czytam ... przeczytałam

"Farfocle namiętności" Marcina Szczygła





Książka dość zabawna, miejscami śmieszna. Postaci mocno przerysowane.
Akcja toczy się współcześnie, bohaterką jest dziewczyna z tzw. prowincji, która znalazła pracę " w modzie".
Ma bardzo duże mniemanie o sobie, zero dystansu do swojej osoby. Mieszka z chłopakiem, który jak się okazuje jest aktywnym uczestnikiem portalu Sympatia.pl
Znajduje tam dziewczyny, z którymi koresponduje, opowiada im o sobie. Może się nawet umawia.
Czy to już zdrada ?
Nasza bohaterka czuje się bardzo urażona, nawiązuje z nim nawet korespondencję, dowiaduje się z niej zaskakujących rzeczy o kimś, kogo uważała dotychczas za osobę, którą doskonale zna.
Pytanie samo się nasuwa. Na czym właściwie polega bycie razem ?
I sama jestem ciekawa jak się rozwiążą problemy tej, w gruncie rzeczy, pustej kobiety.

No cóż... Nastąpiło trzęsienie ziemi - Zośka, główna bohaterka, wyleciała z pracy.
Zawalił się świat, depresja, tabletki na spanie, odwiedziny u wszystko wiedzącej mamusi i ... następuje całkowita przemiana. Zośka się zmienia. Ma różne perypetie życiowe,rozstaje się z chłopakiem, nie ma pracy, zaczyna opiekować się zdziecinniałą babcią, otwiera własny interes...
Książka jest zabawna, refleksyjna i pokazuje,że potrzebne są mocne upadki, aby zajrzeć w głąb siebie, zweryfikować swoje poglądy, stosunek do innych i siebie samego.
Polecam na letni wieczór, niedzielne popołudnie :))

niedziela, 25 kwietnia 2010

Syndrom starczego braku skupienia

Decyduję się na podlanie ogrodu.
Kiedy rozwijam wąż do podlewania ogrodu, patrzę na mój samochód i stwierdzam, że wymaga umycia. Kiedy udaję się po kluczyki do samochodu zauważam leżącą na stole pocztę i rachunki, które wcześniej wyjąłem ze skrzynki.

Postanawiam przejrzeć pocztę przed umyciem samochodu. Kładę kluczyki na stole i wrzucam reklamy do kosza i zauważam, że jest pełny. Decyduję się odłożyć rachunki i opróżnić kosz. Wtedy przychodzi mi na myśl, że wychodząc z koszem do śmietnika będę blisko skrzynki pocztowej więc mogę najpierw wysłać rachunki płatne czekiem. Biorę do ręki leżącą na stole książeczkę czekową i stwierdzam, że został mi jeden czek. Nowa książeczka czekowa jest w biurku w gabinecie.

Wchodzę do gabinetu, a tu a na biurku stoi puszka Coca Coli, którą niedawno piłem. Stwierdzam, że Coca Cola jest ciepła i trzeba ją wstawić do lodówki. Idąc do kuchni z Coca Colą w ręku, zwracam uwagę na kwiaty na parapecie, wymagają podlania. Odstawiam Coca Colę na parapet i odkrywam leżące tam moje okulary, których szukałem od samego rana. Postanawiam , że lepiej będzie jeżeli je zaraz położę z powrotem na biurko, ale najpierw podleję kwiaty.

Odkładam okulary na parapet i idę do kuchni po wodę. Nagle zauważam pilota telewizyjnego. Ktoś zostawił go na stole kuchennym. Zdaję sobie sprawę, że wieczorem kiedy będziemy chcieli oglądać telewizję będę znowu szukał pilota i nie przypomnę, że jest na stole kuchennym. Decyduję się położyć go na miejsce przy telewizorze. Tam gdzie powinien być.

Ale najpierw podleję kwiaty. Przy nalewaniu wody do dzbanka wylewa się jej trochę na podłogę. Odkładam pilota na stół, biorę szmatę i wycieram podłogę. Wracam do pokoju i próbuję sobie przypomnieć co ja właściwie chciałem zrobić. Pod koniec dnia:

Ogród jest nie podlany. Samochód jest nie umyty. Rachunki są nie zapłacone. Puszka ciepłej Coca coli stoi na biurku. Kwiaty są suche. Jest tylko jeden czek w mojej książeczce czekowej .Nie mogę znaleźć pilota od telewizora. Nie mogę znaleźć moich okularów .I nie wiem co zrobiłem z kluczykami od samochodu.

A kiedy zastanawiam się dlaczego dzisiaj nic nie zostało zrobione, jestem naprawdę zdumiony bo wiem, że przez calutki dzień byłem bardzo zajęty i jestem rzeczywiście zmęczony. Zdaję sobie sprawę z tego, że jest to poważny problem.

Starzenie się jest nieuniknione.
Doroślenie jest opcjonalne.
Śmianie się z samego siebie jest terapeutyczne.
Życzę więc wiele uśmiechu.


Niestety zaczynam dostrzegać ten objaw u siebie, co ciekawe, im bliżej wakacji tym problem narasta, a od połowy lipca już jest ok

źródło :http://www.albumpolski.pl

niedziela, 11 kwietnia 2010




Daj mi, Panie, poznać kres mój
I jaka jest miara dni moich,
Abym wiedział, jak jestem znikomy!

Oto na szerokość dłoni wymierzyłeś dni moje,
A okres życia mojego jest jak nic przed tobą.
Tylko jak tchnienie jest wszelki człowiek, choć pewnie stoi.

Zaprawdę, człowiek przemija jak cień,
Zaprawdę, na próżno się miota.
Gromadzi, a nie wie, kto to zabierze.

A teraz, czego mam się spodziewać, Panie?
W tobie jest nadzieja moja.

[Psalm 39:5-8]

Tragiczna w skutkach katastrofa prezydenckiego samolotu po raz kolejny przypomniała nam biblijną prawdę o kruchości życia i znikomości ludzkich działań, pragnień i planów. Wczesnym rankiem pasażerowie TU-154 wsiedli na pokład samolotu, mając wiele planów na najbliższe godziny, dni, tygodnie i lata. Kilka godzin później wszyscy mówili o ich życiu w czasie przeszłym.

Nadejdzie dzień – być może szybciej niż się tego spodziewamy – gdy także nasze plany, marzenia i działania staną się przeszłością. Liczyć się będzie tylko to, czy uwierzyliśmy Ewangelii, czy przyjęliśmy z Bożych rąk zbawienie oraz czy przeżyliśmy nasze dni jako wierni świadkowie i naśladowcy Chrystusa.

Czy świadomość kruchości życia wpływa na nasze życiowe priorytety? Czy sprawia, że koncentrujemy się na tym, co naprawdę ważne?