RSS

wtorek, 31 maja 2011

"Sekretny język kwiatów" Vanessa Diffenbaugh

Victroria jest sierotą.Nigdy nie poznała swojej matki i ojca. Trafiła do domu dziecka jako maleńka dziewczynka. Im była starsza, tym bardziej malały jej szanse na normalny dom. Pełen ciepła, miłości i zrozumienia.Młodość, a właściwie dzieciństwo, bo przecież gdy kończy się osiemnaście lat, to dopiero zaczyna się młodość, spędziła w ponad trzydziestu palcówkach -rodziny zastępcze i kolejne domy dziecka.
Nic dobrego jej w życiu nie spotkało. Miała kuratorkę z opieki społecznej, która ją zwoziła do kolejnych rodzin, a później zabierała ją stamtąd z ciągle tym samym pytaniem : "Co znowu zrobiłaś?"
Victorię poznajemy właśnie jako 18-letnią dziewczynę, której dobre państwo zapewniło miejsce w wynajętym dla takich sierot mieszkaniu.Warunkiem korzystania z niego jest to, iż taka dziewczyna znajdzie pracę. Rotacja jest duża, dziewczyny przychodzą i zostają wyrzucane z mieszkania, gdy nie znajdują w określonym czasie pracy. Tak byłoby również z Victorią, gdyby sama nie odeszła.
O bohaterce pisano w raportach, ze jest krnąbrna, bezczelna, małomówna, uparta. Nigdzie jednak nie wspomniano, że kocha kwiaty, że układa przepiękne bukiety, które ofiarowuje wybranym osobom. Każdy z kwiatów ma znaczenie, swój język.  Victoria poznała go, gdy w wieku 13 lat trafiła pod opiekę Elizabeth, samotnej kobiety, kochającej wszystkie kwiaty. To ona nauczyła dziewczynę ich języka. Pobyt u Elizabeth był najszczęśliwszym okresem życia Victorii.  Była kochana i rozumiana, miała szansę na adopcję.  Szczęście było tak blisko,jednak ... dziewczyna wróciła do domu dziecka.
Co mnie w tej książce urzekło? Siła woli i siła charakteru Victorii. Jej miłość do kwiatów i ludzi, jej upór i niezłomność. 
Wstrząsnęły mną mocno jej wspomnienia z pobytów w rodzinach zastępczych, czy domach dziecka.Ta walka o przetrwanie przy jednoczesnym upokarzaniu dziecka przez ludzi, którzy mają się nim opiekować. Wielokrotnie myślałam czytając to zwierzęta, nie ludzie, ale chyba zwierzęta w swoim gatunku jednak nie robią takiego spustoszenia.
Victoria ma bardzo mocno skrzywiony obraz świata. Jest zamknięta w sobie ( kto by nie był po takich przejściach), nieufna wobec ludzi. Na szczęście do momentu, gdy poznaje Granta, chłopaka, który podobnie jak ona zna język kwiatów. 
Książka ma dobre zakończenie, jest szansa, że Victoria będzie dobrą matką, żoną . Jednak, aby do tego dość trzeba przeżyć z tą dziewczyną jej smutne dotychczasowe życie.
A widocznym skutkiem przeczytania tej książki przeze mnie jest to, że z mojego ogrodu i sprzed płotu zniknęły wszystkie osty.
Wielkim plusem tej książki i za to brawa wielkie dla autorki jest słowniczek znaczeń kwiatów, który sobie skserowałam, bo książka musi wrócić do właścicielki.
Polecam ją wszystkim wrażliwcom i osobom,które prowadzą rodzinne domy dziecka lub są zastępczymi rodzinami.

Vanessa Diffenbaugh

Diffenbaugh Vanessa : Sekretny język kwiatów. Warszawa : Świat Książki, 2011, 399s.

sobota, 21 maja 2011

"Lato w Jagódce" Katarzyna Michalak

Eh, gdyby to była prawda ....
Ciepła, pełna optymizmu, ludzkiej miłości, przyjaźni współczesna baśń o Kopciuszku. Tę rolę odgrywa Gabrysia Szczęśliwa, dziecko- podrzutek znaleziony na wycieraczce.
Gabrysię poznajemy już jako dorosłą kobietę o wspaniałym sercu, zakochanej w zwierzętach, a przede wszystkim w koniach. Gabrysia jest lekarzem weterynarii, ale pracuje tylko jako wolontariusz w warszawski ZOO. Nigdzie nie może dostać pracy, bo ... jest niepełnosprawna, ma chorą nogę, a na dodatek okulary grube jak denka od butelek. Nikt nie chce takiego pracownika, bo po co robić sobie kłopot.
Gabrysia ma marzenia wielkie jak ocean - chce być normalna, chce tańczyć, biegać bawić i zakochać.Chce być taka jak inni. 
Chce również uszczęśliwiać tych, których kocha. Chce widzieć uśmiech na ich twarzach , a jeśli łzy, to tylko szczęścia.
Gabrysia uwielbia swoją opiekunkę, która nie zaniosła na policję zawiniątka z malutkim dzieckiem tylko spakowała się i uciekła w Bieszczady. Tam dziewczynka rosły, wychowywała się, tam zakochała się w przyrodzie. Ciocia Stefania bardzo dbała o prawidłową edukację swojej podopiecznej, toteż postanowiła wysłać ją do szkół i na studia w Warszawie....
Gabrysia dostaje wymarzoną pracę przy koniach w małej stadninie. Jest szczęśliwa. Tam poznaje Pawła, chłopaka, który jest piękny jak zjawisko, ale nie mówi. Po przykrych przeżyciach zapadł w śpiączkę, a po obudzeniu zamilkł.
Rodzi się miłość..., której bardzo przeszkadza matka Pawła.
Gabrysia ma jeszcze jedno wielkie marzenie - odzyskać rodzinną posiadłość cioci Stefanii - "Jagódkę". Tylko skąd wziąć pieniądze.
Nie zaszkodzi to czytaniu, gdy zdradzę, że dziewczyna zdobywa te pieniądze. Spełnia również inne wielkie marzenie cioci. A sama również, po wielu zawirowaniach zyskuje rodzinę. Jak ? ... Zapraszam do lektury.
Fajna, kobieca literatura. Lekka, miła i romantyczna. 
A może naprawdę marzenia się spełniają, tylko nie wiemy jak im dopomóc ???


Michalak Katarzyna : Lato w Jagódce. Kraków : Wydawnictwo Literackie, 2011, 280s.

poniedziałek, 16 maja 2011

A gdyby to była prawda" Marc Levy


Moje kolejne ?? spotkanie z Marc'iem Levy jest bardzo krótkie.
A byłoby jeszcze krótsze gdybym wcześniej nie postanowiła sobie, ze nie będę czytać opisów na okładce.
I tu się nabrałam... bo "A gdyby to była prawda" wydana przez Świat Książki w 2003 roku to ta sama powieść pod tytułem "Jak w niebie" wydana przez wydawnictwo Albatros w 2006., którą czytałam wcześniej o TU
Moja radość była wielka, ale krótka. Szkoda. Bardzo nie lubię takiego bałaganu wydawniczego.


Levy Marc : A gdyby to była prawda. Warszawa : Świat Książki, 2003, 208s.

wtorek, 10 maja 2011

"Mariola, moje krople" Małgorzata Gutowska - Adamczyk

Jakoś dziwnie pomyślałam, że ten okrzyk "Mariola, moje krople" będzie wykonywała co jakiś czas rozhisteryzowana kobieta w średnim wieku, bizneswomen, którą przerastają obowiązki.
Tylko co na okładce robi rower  oparty o balustrady przy ulicy?
Stereotypowe myślenie ( moje) .Histerykiem okazał się Zbytek , dyrektor prowincjonalnego teatru, gdzieś na południu Polski w pobliżu Wrocławia.
Jest listopad 1981 roku, w teatrze trwają próby "Horsztyńskiego", reżyseruje młody, ambitny człowiek z Warszawy.
Aktorki i aktorzy zajęci są wszystkim tylko nie swoją pracą. Reżyser nie może zebrać zespołu na próby, dyrektor biega jak oszalały, jedna z aktorek ciągle stoi w kolejkach , aby kupić to, co właśnie rzucili. Żona dyrektora, kobieta mająca za sobą już pierwszą młodość usiłuje grać role młodziutkich kochanek.
Za sceną hoduje się świnia Małgosia, w barze teatralnym pędzą bimber, a aktorzy ciągle poprawiaja sobie humor. Na dodatek wszystkiego zjawia się Magda, córka bufetowej, działaczka NZS z bibułą i nielegalnym powielaczem.
Cóż więc dziwnego, ze Zbytek mdleje i woła "Mariola, moje krople.."
Na dodatek wszystkiego I sekretarz PZPR bardzo lubi wtrącać się do życia kulturalnego i ciągle odwiedza przerażonego Zbytka .
Ta powieść przedstawia życie teatru w ostatnim miesiącu przed wprowadzeniem stanu wojennego. Są już wolne związki zawodowe "Solidarność" i stare związki. Oba działają a jakże i dochodzą do porozumienia w sprawie Małgosi, która na Boże Narodzenie ma zostać zjedzona przez cały zespół.
Próby "Horszyńskiego" zostają przerwane, bo 12 grudnia ma do teatru zawitać delegacja towarzyszy radzieckich,i trzeba przygotować coś specjalnego, z drugiej strony ksiądz proboszcz chce, aby wystawiono "Pastorałkę"
Po prostu paranoja!!! Taka sama jak ten cały ustrój, który na szczęście minął. 
Czytając miałam wrażenie, że wpadłam w sam środek jakiego wariatkowa lub kabaretu Olgi Lipińskiej.
Książka jest śmieszna, ale spodziewałam się czegoś lepszego. Jest przegadana i od pewnego momentu zaczęło mi to przeszkadzać.Ale realizmu autorce nie można odmówić.

Gutowska - Adamczyk Małgorzata : Mariola, moje krople.Warszawa : Świat Książki" 2011,288s.

piątek, 6 maja 2011

"Rok w Poziomce" Katarzyna Michalak

Z wielką przyjemnością przeczytałam tę książkę. Nie miałam dotychczas okazji czytać czegokolwiek Katarzyny Michalak, ale już wiem, że sięgnę po następne.
Książka jest po prostu ciepła, tchnie optymizmem i wiarą w ludzi, dobro, miłość. Utwierdza mnie w przekonaniu, że jak się czegoś bardzo pragnie i o czymś naprawdę mocno marzy, to wystarczy tylko dopomóc trochę losowi i ... marzenia się spełniają.
Po przeczytaniu informacji na okładce pomyślałam oho! coś podobnego do Grocholi: domek, samotna po przejściach, rycerz na białym koniu itd. Nawiasem mówiąc "Nigdy w życiu" bardzo mi się podobało, śmiałam się do łez, a filmu wówczas jeszce nie było, więc miałam własne wyobrażenie .
"Rok w Poziomce" jest inny.
 Ewa, trzydziestodwuletnia kobieta, mająca za sobą nieudane małżeństwo, niezbyt dobre dzieciństwo, całe życie marzy o "małym, białym domku bez łap". Szukała go wszędzie i nigdy to nie było to. Zawsze brakowało czegoś w otoczeniu, w samym domu, a to nie taki dach, nie takie drzewa rosną, za blisko lub za daleko.
Teraz w momencie, gdy szczytem jej możliwości finansowych było zdobycie kawalerki na warszawskiej Woli odnajduje go, stoi  w Urlach, gdzie kiedyś dawno temu pojechała z matką na wakacje.
Dom jest na sprzedaż od zaraz, ale Ewa nie ma pieniędzy nawet na zaliczkę. Usiłuje pożyczyć od ojczyma, później prosi swojego bogatego i szalenie przystojnego przyjaciela z lat studiów,w którym się potajemnie kocha, ale Andrzej odmawia. Za to proponuje jej, aby stworzyła dla niego wydawnictwo i wydała tam bestseller. Ewa przerażona przystaje na propozycję Andrzeja. Poznaje wspaniałą dziewczynę Karolinę, która kocha konie i pisze książki. Jej opowieść ma stać się właśnie tym hitem wydawniczym. 
Ewa z wyglądu szara myszka, pozbawiona pewności siebie przeistacza się w prawdziwą lwicę, która pracuje do upadłego i walczy o dobrą reklamę książki i o swój "domek bez łap".Walczy również o coś jeszcze bardziej ważnego, o czyjeś życie i zdrowie.
W powieści pojawia się  Katarzyna Michalak dobra wróżka lub "szósty zmysł", która czasami wskazuje drogę Ewie.
Właściwie nic nie mogę więcej napisać, bo zdradziłabym zbyt dużo z fabuły.

"Prawda jest jasna i prosta : dom jest w nas.Owszem : to wymarzone miejsce na ziemi, do którego tęsknimy przez całe zycie, które nas przyzywa, i jeśli mamy odwagę, to podążamy ku temu wezwaniu, ale dom niesiemy ze sobą. Dopiero z tym miejscem - naszą drobiną wszechświata - łączymy się w całość. Tworzymy dopełnienie. My : istoty zamieszkujące to miejsce, nasycające je emocjami, całym wachlarzem emocji, od miłości do gniewu, i on : mały, biały i bez łap. Mój dom....Nasz dom"  s.290
" Dom to szczęście i już nie wierzę, że szczęście  jest w nas.Musimy dzielić je z innymi, dopiero wtedy poczujemy jego smak". (skrzydełko okładki)


I jak tu nie ulec urokowi tej książki ?


Zachęcam do zajrzenia na stronę Katarzyny Michalak


Michalak Katarzyna : Rok w Poziomce. Kraków : Wydawnictwo Literackie, 2010, 309s.

środa, 4 maja 2011

"Krew, która nasiąkła" Asa Larsson





"Kryminał roku według Szwedzkiej Akademii Pisarzy Kryminalnych 
( ranking 2004)" to z okładki książki

Na północy Szwecji w miejscowości niedaleko Kiruny zostaje zamordowana w bardzo okrutny sposób pastor. Za życia była bardzo kontrowersyjna postacią. Uwielbiana przez jednych ( głównie kobiety) nienawidzona przez drugich ( głównie mężczyzn). Kto zabił? Nie wiadomo niemalże do końca powieści.
Po paru miesiącach od tego makabrycznego wydarzenia do Kiruny przyjeżdża Rebeka Martinsson, młoda prawniczka, która w tym momencie przebywa na urlopie zdrowotnym i leczy psychiczne rany po traumatycznym przeżyciu, ktore jest związane własnie z miejscowością znajdujacą sie w pobliżu Kiruny.
Rebeka jest zmęczona psychicznie i psychicznie, marzy o uzdrawiającej samotności. Wynajmuje pokoik w pobliskim motelu. Stopniowo poznaje tutejszych ludzi, zaprzyjaźnia się z niepełnosprawnym umysłowo Nallim, synem emerytowanego policjanta.
Śledztwo w sprawie morderstw ślimaczy się, nie ma żadnych poszlak, nowych śladów. Do prowadzenia dochodzenia zostaje zaangażowana policjantka Anna Maria Mella, która właśnie wróciła do pracy po urlopie macierzyńskim.Jest to osoba o bardzo wnikliwym umyśle, doskonale kojarząca fakty. Jedak to nie wystarcza, by ująć mordercę. A jest on wśród miejscowych bywalców baru w motelu.Musi być popełnione kolejne morderstwo...
Czytając tę książkę trochę się nudziłam, bo właściwie nic się tam nie dzieje. Taki stan trwał przez pierwsze 200 stron. I właściwie dopiero po przeczytaniu całości stwierdziłam, ze warto było trochę się ponudzić. Dopiero teraz mam cały obraz i wszystkie klocki mi się poukładały.
Przyczyną takie stanu jest fakt, że nie jest to zwyczajny kryminał, w którym trup sciele się gęsto, a policjanci maja pełne ręce roboty, bo złoczyńca im sie ciągle wymyka.
Książka Larsson jest bardziej studium postaci niż kryminałem. Dokonane morderstwo jest tylko powodem, dla którego autorka przedstawia czytelnikowi całą plejadę postaci : zwykłych ludzi, duchownych, policjantów.
Zapewniam, ze są to postaci niepapierowe, z krwi i kości. Każda żyje, ma problemy i uprawia zapasy z życiem.
Obok ludzi jest jeszcze Żółtonoga - wilczyca wędrująca z całą watahą, a gdy nadchodzi czas, gdy słabnie zostaje odrzucona przez samicę Alfa i musi walczyć o przetrwanie. Piękne są te opisy wilczycy, jej smutku, walki o byt, skomlenia o nieodrzucanie jej przez innych. Natura jednak robi swoje, słabe jednostki odpadają, liczą się tylko ci, którzy mają siłę i władzę. Czy nie jest tak również wśród ludzi?
Zastanawiałam się dlaczego autorka wprowadziła wilczycę do swojej powieści. Jest to oczywiście powiązane ze sobą wątkiem, ale mogłoby jej nie być. Myślę, że Rebeka i Żółtonoga to jedno. Obie najpierw hołubione, doceniane, oklaskiwane,nagle zostają odrzucone i pozostawione sobie - liżą rany.
Rebeka marząca o spokoju zostaje wciągnięta w wir wydarzeń, które jej nie powinny dotyczyć, grozi jej śmiertelne niebezpieczeństwo. Wilczyca też musi mieć się na baczności, bo jej wrogami są inne wilki i ludzie.Żółtonoga spotyka swojego bohatera, wybawcę, któremu może powierzyć swoje życie, nie jest już sama. A kto pomoże Rebece "wylizać rany" i "stanąć na nogi"?
Kto zabił i dlaczego ? Tego dowiedzą się tylko cierpliwi czytelnicy, którzy dotrą do końca książki.
Ja wytrwałam, ale jednak wolę bardziej wartką akcję. W końcu kryminał to kryminał.
"Na podstawie Krwi, która nasiąkła powstaje film z Izabellą Scorupco w roli głównej" ( z okładki)
Jest to książka z cyklu, którego bohaterką jest Rebeka Martinsson.

Larsson Asa : Krew, która nasiąkła. Kraków : Wydawnictwo Literackie, 2011, 422s.