RSS

czwartek, 25 lutego 2016

"Napad" Robin Cook

Doktor Daniel Lowell, wybitny specjalista medycyny, wykładowca na Harvardzie postanawia wspólnie z przyjaciółką Stephanie otworzyć własną firmę. Chce pracować nad wykorzystaniem komórek macierzystych do leczenia dotychczas nieuleczalnych chorób.Poznajemy ich w momencie, gdy starają się pozyskać rządowe fundusze na rozwój swojego przedsięwzięcia. Doktor ma stanąć przed senacka komisją, której przewodniczy senator Ashley Butler. Problem w tym, że polityk jest właściwie wrogiem biotechnologii, hołduje tradycyjnym zasadom i wartościom. Mimo długich wyjaśnień i udowadniania swoich racji Lowell przegrywa spotkanie i przyszłość jego firmy staje pod znakiem zapytania.
Jakież więc było jego zdziwienie, gdy otrzymali wspólnie ze Stephanie zaproszenie od senatora na poufna rozmowę. Okazało się, że Butler cierpi na chorobę Parkinsona, a terapia komórkami macierzystymi dałaby mu szansę na wyleczenie. Po targach finansowo-politycznych lekarze podejmują się terapii, która ma się odbyć w wielkiej tajemnicy na Bahamach, w klinice Wingate'a, a DNA potrzebne przy wszczepianiu komórek macierzystych ma pochodzić z Całunu Turyńskiego. Naukowa gorączka, która opanowała doktora nie pozwala mu racjonalnie myśleć i oczywiście zgadza się na te wszystkie warunki. 
Być może wszystko poszłoby zgodnie z planem, gdyby nie mafia, która zainwestowała w firmę doktorów, ksiądz, który za wszelką cenę chce ochronić relikwię.
Czytając tę powieść zastanawiałam się jak daleko może posunąć naukowiec w imie nauki. Gdzie jest ta granica, której na pewno nie przekroczy. Obawiam się, że zarówno Daniel, który jest potwornym egocentrykiem nastawionym na własny sukces, jak i Stephanie, zgadzająca się na wszystko, co wymyśli partner, nie mają tej granicy. Nie dostrzegają zła, amoralności swoich zachowań, a widzą za to pozbawionych skrupułów lekarzy z kliniki leczenia niepłodności.Przysłowiowej belki w swoim oku nie widzą.
Oboje niewygodne prawdy wypychają. To czego nie akceptują, to tego po prostu nie ma. Tylko czasem, gdy zbir doktorkowi gębę obija, wówczas ma jakieś przebłyski. Niestety, tylko przebłyski.
Ogólnie oceniając nie podobała mi się ta powieść. Strasznie rozwleczona, styl jakby autor pisał na siłę. Brakuje mi tu polotu, z którym spotkałam się w innych powieściach Cooka.

Cook Robin : Napad. Poznań : Rebis, 2004, 475s.

"Nic nie trwa wiecznie" Maureen Lee

Życie płynie, dzień za dniem ucieka. Wszyscy narzekają, że za szybko, że ciągle są w jakimś pędzie. Mylą się dni tygodnia, człowiekowi się wydaje, że dopiero się kładł spać i znowu się kładzie. Za szybko, oj, za szybko ucieka czas.
Ale wśród tych dni są chwile radości, szczęścia, smutku. Jednym wszystko idzie jak po maśle, drugim jak po grudzie.
Z takimi poturbowanymi przez życie mamy do czynienia w tej powieści. Cztery kobiety, których los nie oszczędza zamieszkują w jednym domu z przepięknym, ale zaniedbanym ogrodem. Właścicielką jest Brodie, kobieta zamężna, matka dwójki dorosłych dzieci, które wychowała z wielką miłością i poświeceniem. Niestety nie przełożyło się to na ich dorosłe życie. Syn ciągle otwiera nieudane interesy, a córka jest narkomanką. Uczucie, jakie dzieliła z mężem bardzo zbladło i wszystko wskazuje na to, że małżeństwo należy do przeszłości. Brodi przenosi się do domu swojego dzieciństwa. Pierwszą lokatorką jest młoda około dwudziestoletnia Diana, która swoje młode życie poświęciła braciom. Matkowała im, opierała, gotowała i wychowywała po tym, gdy matka ich zostawiła, aby układać sobie życie. Diana kocha braci, kocha ludzi i życie. We wszystkich widzi samo dobro, ale musi czuć się potrzebna. Niestety, gdy najstarszy brat przyprowadził do domu swoja ciężarną dziewczynę, dla Diany zabrakło miejsca w rodzinnym domu. Vanessę porzucił narzeczony w dniu ślubu i kiedyś piękna, zgrabna dziewczyna, teraz stała się bardzo otyłą kobietą, której trudność sprawia wejście po schodach. Również stan ducha Vanessy jest okropny przez co jest bardzo burkliwa i nieufna wobec ludzi.Najmłodsza lokatorka starego domu  to zaledwie czternastoletnia Rachel, która pojawiła się z maleńkim dzieckiem na ręku.  Uciekła od matki, która chciała ją zmusić do oddania dziecka do adopcji.
Kobiety mieszkają kilka lat pod jednym dachem i następuje w nich przemiana. Vanessa chudnie i wychodzi z depresji, Diana upewnia się, że jest nadal bardzo potrzebna braciom, Rachel, mimo wielu prób rozdzielenia jej z ojcem dziecka, jest szczęśliwa i z duma prezentuje swoja córeczkę. A Brodie odnajduje szczęście i miłość. To tak w skrócie o fabule. Bo nie o fabułę tu chodzi. Mnie przykuła atmosfera tej książki, jej nastrój. Postaci, zarówno te główne, ale również drugoplanowe są żywe, z krwi i kości. Ich radości i smutki prawdziwe. Najprawdziwsza jest jednak przyjaźń łącząca bohaterki, bezinteresowna pomoc i empatia, która wycieka ze stronic powieści. Wspólne wymyślne posiłki, seanse starych filmów z przygotowaniami jak do wielkiego balu,pogaduszki w ogrodzie. Wzajemna opieka, myślenie o drugim człowieku. Można powiedzieć sielanka. Jednak w tym danym im czasie każda z nich dojrzewa powtórnie. Dojrzewa do życia, miłości. Nabiera dystansu do samej siebie. Miło jest obserwować jak nieufność zmienia się w pełne zaufanie. 
I gdy tak się wydaje, że teraz to już samo szczęście, zdarza się wypadek, który ponownie wstrząsnął życiem bohaterek.
Powieść z wydaje się lekką fabułą napisana jest językiem lekkim, naturalnym. Autorka wyraźnie wskazuje, że nie zawsze jesteśmy kowalami swojego losu, ale zawsze możemy "coś" z tym zrobić, ale trzeba walczyć o siebie.

Lee Maureen : Nic nie trwa wiecznie. Warszawa : Świat Książki, 2012, 365s. 

niedziela, 7 lutego 2016

"Pierszy pacjent" Michael Palmer

Chyba nie czytałam niczego wcześniej tego autora. Książkę znalazłam w bibliotece na półce "thriller medyczny". W Internecie wyczytałam, że to thriller polityczny. Owszem, tłem wydarzeń jest polityka Stanów Zjednoczonych, a "pierwszy pacjent" to nie nikt inny tylko prezydent. W Białym Domu wszystko jest ścisłe poukładane, są procedury na wypadek.. i na dzień zwykły powszedni. Zdrowie prezydenta to tajemnica państwowa, którą zna tylko kilka osób. Przede wszystkim osobisty lekarz głowy państwa. A co się dzieje, gdy ten nagle znika w niewyjaśnionych okolicznościach?
Na szczęście prezydent z powieści Michaela Palmera miał przyjaciela z czasów studiów, Gaba Singletona i to do niego zwraca się z prośbą, aby ten został jego osobistym lekarzem.Tak też się staje, bo przyjaciołom się nie odmawia. Mimo trudnych przeżyć, karnego usunięcia z Akademii Marynarki Wojennej, alkoholizmu Singleton jest niezwykle bystrym facetem, doskonałym obserwatorem i świetnym lekarzem. Szybko okazuje się, że prezydent Stodard cierpi na niewyjaśnione napady szaleństwa, a lekarz trafia w sam środek niebezpiecznej intrygi. Sam staje się celem zamaskowanego mordercy, na jego oczach ginie poprzedni doktor, ale nie wiadomo kto go zabija, bo nie jest to ani strzał, ani nóż,morderca trzyma w ręku pudełeczko z trzema przyciskami.
Palmer wprowadza do swojej powieści nanotechnologię, która ma służyć dobru ludzkości, ale w niewłaściwych rękach jest bardzo niebezpieczna.
Kto stoi za tym wszystkim? Przeciwnicy polityczni, wiceprezydent, szaleniec? Gwarantuję, że rozwiązanie zaskoczy czytelnika.
Więcej nie napiszę, bo odbiorę przyjemność czytania.
W tej powieści nie ma czasu na nudę. Na każdej stronie coś się dzieje, a wątek miłosny, który wprowadza autor, nie ma czasu się rozwinąć. 
Świetnie napisana książka, świetny język, budowanie napięcia, humor sytuacyjny i te riposty głównego bohatera. Cudo !!!
Polecam 

Palmer Michael : Pierwszy pacjent. Warszawa : Albatros, 2009, 416s.

"Anioł stróż" Nicholas Sparks

"Julie Barnenson siedziała przy oknie, wyglądając na spokojne ulice Swansboro".
Minęło czterdzieści dni, gdy pożegnała na zawsze swojego męża. Małżeństwo trwało krótko, bo tylko cztery lata, ale strata ją odczuwała młoda wdowa jest przerażająca. Świat stanął i runął. Wraz z Jimem umarło w niej całe jestestwo.
Jim kochał ja całym sobą, martwił się o nią, ale wiedział również, że jest silna. Zadbał o to by złagodzić trochę tę przeraźliwą samotność i w czterdzieści dni po swojej śmierci, w Wigilię Bożego Narodzenia podarował jej szczeniaka. Julie nazwała go Śpiewak, bo gdy go wyjęła z kartonu, dostarczonego przez posłańca, pies skomlał i mruczał zupełnie jakby śpiewał.
Kto czytuje powieści Sparksa zgodzi się, że to takie typowe dla niego, trochę melodramatyczne. I ja się nastawiłam w ten sposób to tej książki.. Chciałam takiej powieści, by się oderwać od rzeczywistości i pobujać w obłokach. 
Hmm, ale nie tym razem.
Oto Julie, piękna młoda kobieta, którą wszyscy uwielbiają powolutku wraca do życia. Mijają cztery lata od śmierci Jima. Kobieta zaczyna umawiać się na randki. Trafia raz lepiej, raz gorzej. Ze Śpiewaka wyrósł ogromny dog niemiecki, który jest potwornie zazdrosny o swoja panią. Warczy na każdego faceta i zachowuje się jak zazdrosny mąż. Jedyną osobą, którą pies uwielbia jest Mike, przyjaciel zmarłego Jima. 
Wśród adoratorów pojawia się Richard, inżynier, który przyjechał na kontrakt do Swansboro. Julie dość szybko odrzuca adoratora, a zakochuje się ( nareszcie!) w Mike'm. Tworzą wspaniałą parę, jednak zagraża im olbrzymie niebezpieczeństwo ze strony odrzuconego Richarda. Kim jest ten człowiek? Jaką ma przeszłość? Czy jest tym, za kogo się podaje?
I tu mnie Sparks zaskoczył, bo z lekkiej powieści zrobił się thriller z psem w roli głównej. No, może przesadzam, ale suspens jest tu na pewno. Dreszczyk emocji nie opuszczał mnie do końca, tym bardziej, że autor nadał postaci Richarda dużą dozę szaleństwa, inteligencji w zmienianiu życia Julie w koszmar. Spryt, przebiegłość i mroczna przeszłość sprawiły, że bardzo obawiałam się co on jeszcze może zrobić.
 A zakończenie to już takie typowe sparksowskie, ale miłe.

Sparks Nicholas : Anioł stróż. Warszawa : Albatros, 2012, 458s.

"Świat u stóp" Lesley Lokko

Cztery kobiety. 20 lat ich życia.
Rianne wychowywała się w RPA. Pochodziła z bogatej rodziny posiadającej m. in. kopalnie diamentów. Wychowywała ja ciotka, ponieważ dziewczynka straciła oboje rodziców. W wieku kilkunastu lat została wysłana do szkoły z internatem w dalekiej Wielkiej Brytanii. Zderzenie ze szkolną rzeczywistością, obskurnym internatem było dla dziewczynki bardzo bolesne. Rozkapryszona młoda dama odtrącała początkowo przyjaźń oferowaną przez trzy sublokatorki. Gabby, Nathalie i Charmaine, każda inna, każda pochodząca z innego środowiska, z innym bagażem doświadczeń, innym temperamentem. I jak to w życiu bywa los lubi nas zaskakiwać. Któż by pomyślał, że zakompleksiona gruba Gabby zostanie wojującym o prawa człowieka prawnikiem działającym przy ONZ, że piękna Rianne zostanie modelką tylko po to, aby odkryć, że spełnia się po drugiej stronie aparatu fotograficznego. Najbardziej burzliwie los obdarzył  Charmaine i w końcu, gdy wydawałoby się, że ścieżki życia się wyprostowały, zadrwił z niej po raz ostatni. Uporządkowana Nathalie tworzy własną firmę od podstaw, przeżywa szereg rozczarowań uczuciowych, oddaje swoje życie pracy, by odkryć, że nie to jest w życiu najważniejsze.
Cztery kobiety, cztery różne losy, ale jedna przyjaźń.
Tłem wydarzeń jest Republika Południowej Afryki z burzliwymi dziejami, z  upokarzaniem człowieka ze względu na kolor skóry, a z drugiej strony z klasą pogardliwych bogaczy wyzyskujących ludzi do wręcz niewolniczej pracy. Zawirowania polityczne, więźniowie, którzy krzyczą zza krat i o niesprawiedliwości. I to wszystko dzieje się w drugiej połowie XX wieku, gdy reszta świata protestuje, walczy o prawa człowieka.
Powieść Lesley Lokko napisana bardzo zgrabnie i chociaż czasami autorka musiała nagiąć historię na potrzeby fabuły, to daje prawdziwy obraz świata, w który każdy czytelnik czuje się swobodnie.
Lekki styl pisania i proste jasne przesłanie, że w życiu najbardziej liczy się przyjaźń, sprawia, że książkę czyta się niemal jednym tchem ( w końcu to ponad 500 stron). Postaci są pełnokrwiste z cechami, wadami. Można czasami w małych uczennicach  odszukać siebie z dzieciństwa. A losy dorosłych już przyjaciółek osadzone w realiach ubiegłego wieku, z jego zagrożeniami i problemami, sprawiają, że staja się one naszymi przyaciókami.
To babska powieść w pozytywnym tego słowa znaczeniu, która moim zdanie kończy się zbyt gwałtownie. Chciałabym poznać dalsze losy, chociaż zdaję sobie, że byłoby "normalnie", czyli trochę nudno. I chociaż życie jest pełne niespodzianek, to życzę przyjaciółkom po prostu stabilizacji.

Lokko Lesley : Świat u stóp. Warszawa : 2007 , 591s.