"Królowa deszczu" - tytuł tajemniczy, a jednocześnie romantyczny. Zaintrygowała mnie oczywiście okładka z baobabem w tle.
Kate, bohaterkę powieści poznajemy w chwili, gdy jest już dorosłą, samodzielną kobietą. Wcześniej jednak Kate jest mała dziewczynką, która stoi na cmentarzu w Tanzanii nad trumnami swoich rodziców, którzy zostali bestialsko zamordowani. Od tego czasu dziewczynka przebywa w domu dziecka i jest pod stałą opieką misji.
Dorosła Kate wyrzuciła z pamięci tragiczne wydarzenia, nauczyła się sama dbać o siebie. Jest osoba rzeczową, pragmatyczną i praktyczną. Nie pozwala sobie na chwile słabości. Życie nauczyło ją bycia twardą. Wszystkie święta spędza na dyżurach pielęgniarskich w renomowanej prywatnej klinice medycznej, pozostały czas spędza pielęgnując swój ukochany ogródek przy domu w Australii, który otrzymała w spadku po rodzicach.
Dom sąsiaduje z innym zupełnie opuszczonym domem, w którym pewnego dnia pojawia się starsza kobieta o długich, siwych włosach. Sąsiadka jest osoba trochę ekscentryczną, uwielbia spędzać czas przy ognisku, świetnie posługuje się strzelbą i robi wyśmienita lemoniadę z limonki. Annah Mason bardzo stara się zbliżyć do Kate, momentami jest wręcz mecząca i zbyt ciekawska czym bardzo denerwuje młodą sąsiadkę.
Wszystko się zmienia, gdy pewnego dnia Katę znajduję ją nieprzytomna. Sprowadzenie karetki, jazda do szpitala i czuwanie przy łóżku chorej zbliża bardzo kobiety. Tym bardziej, że Kate dowiaduje się wielu rzeczy z przeszłości o swoich rodzicach, o ich pracy misyjnej w Afryce o tym jacy byli naprawdę.
Annah jest główną bohaterka powieści, to jej życie, losy, poświęcenie i radość niesienia pomocy potrzebującym jest głównym wątkiem tej pięknej książki.
Annah, dziewczyna z bogatego australijskiego domu zachwyciła się listami ciotki - misjonarki. Któregoś dnia stwierdziła, że ona chce pójść w ślady nieżyjącej ciotki i porzuciła dobrobyt, bezpieczną rodzinę i wyjechała do Afryki do Tanganiki ( obecnej Tanzanii). Marzyła jej się placówka, w której swoją pracę misjonarską wykonywała ciotka Eliza, jednak biskup wysłał ją do Langali, placówki położonej niedaleko granicy z Ruandą. Prowadzili ją rodzice Kate.
Tak zaczyna się ta opowieść - spowiedź, która ma oczyścić Annah z zarzutów obwiniania ja o śmierć misjonarzy, a jednocześnie przywraca Katę utracone dzieciństwo.
Podczas czytania wędrujemy z Annah przez Afrykę, obserwujemy jej przemianę z niepewnej i nieco zawstydzonej dziewczyny w silną, mocną kobietę, której los nie poskąpił przykrych i tragicznych wydarzeń, która mimo wszystko nie poddaje się w niesieniu pomocy innym. Jej życiowe i osobiste tragedie,jej miłość, przyjaźń z ludźmi Afryki, jej dylematy związane z wykorzystywaniem szamańskich środków medycznych a tym co nakazuje religia chrześcijańska to wszystko składa się na obraz kobiety niezłomnej w swej miłości do bliźniego i chęci niesienia pomocy potrzebującym.
Jest to również opowieść o Afryce. Jej piękno przyrody zachwyca, przeraża natomiast historia, krwawe walki między plemionami w Rwandzie, prymitywne zwyczaje oskarżania o czary. Chociaż to ostanie uchroniło "Królową deszczu" przed okrutną śmiercią z rąk morderców rodziców Kate.
Wiele jest w tej książce smutnych historii, jednak miłość i niezłomność głównej bohaterki w niesieniu pomocy za wszelką cenę powoduje, że czyta się ją z zapartym tchem i jest po prostu piękna.
Katherine Scholes - australijska pisarka, urodzona w Tanzanii. Tam spędziła większość
swojego dzieciństwa, w pamięci zachowując wspomnienia długich podróży
Land Roverem do najdalszych zakątków regionu Dodoma, gdzie jej ojciec
był misjonarzem-doktorem. Potem jej rodzina przeprowadziła się do
Anglii następnie osiadła w Tasmanii, gdzie pisarka mieszka do dziś z mężem i dwoma synami.
Scholes Katherine : Królowa deszczu. Warszawa : Świat książki, 2011, 525s.
4 komentarze:
Mnie zniechęciły praktyki szamańskie. Doświadczyłam chyba po raz pierwszy czytając ksiązkę złego sampoczucia, czegoś w rodzaju lęku i niepokoju. Nie mogłam! nie chciałam czytać jej dalej. Nie dla mnie, za bardzo wkraczała w świat mojego jasno określonego ducha. Porzuciłam ją tuż przed zakończeniem, zerknełam na koniec i całkiem się zniecheciłam. Miałam nadzieję na inne zakończenie. Pomyśleć że tak bardzo ją chciałam przeczytać:)
niebieska
Przez cała niemal książkę podziwiałam niezłomność bohaterki nie tylko w działaniu, ale i w wierze. I powtórzą za nią "trzeba brać dobre z obu światów, jeśli służy ono potrzebującym.Zakończenie jest przewidywalne. Ot ! samo życie "jest czas rodzenia i czas umierania"
Mam wrażenie że czytałyśmy dwie różne książki:) Chyba po raz pierwszy mamy tak odmienny pogląd. Mnie książka niczym nie oczarowała choć napisana dobrze. A praktykom szamańskim mówię zdecydowane nie...
Cóż mam powiedzieć ???
Tak bywa.Cenię u innych niezłomność, determinację w niesieniu pomocy potrzebującym. I chociaż to fikcja, to zżyłam się z bohaterką. A szamanów nie lubię, za to wierzę w mądrość ludową i lecznicze działanie ziół
Prześlij komentarz