Książka napisana przepięknym językiem. W ciepły i bardzo wzruszający sposób opisuje trudne czasy II wojny światowej na angielskiej wyspie Guernsey. Napisana w formie listów, przez co ciągle wydaje się czytelnikowi, że jest to opowieść opart na faktach, a postaci w niej występujący żyły naprawdę.
Urzekła mnie główna bohaterka tej opowieści, Elizabeth, jej bohaterstwo, hart ducha, umiejętność szukania pozytywów w nawet tak przerażającym miejscu jakim był obóz w Ravensbruk.
Kupiłam tę książkę, bo zaintrygowała mnie druga część tytułu ..."placek z kartoflanych obierek". ( przecież to nie placki ziemniaczane)
Autorka mówi w pewnym miejscu, że "to książki odnajdują nowego właściciela"
I tak jest faktycznie. Galeria postaci występujących w tej powieści jest ogromna, są tam ludzie którzy nie przeczytali ani jednej książki w życiu lub jeśli już to książki ogrodnicze, kucharskie. Okoliczności, w jakich powstaje Stowarzyszenie zmuszają ich do czytania. A tak naprawdę to członkowie tej grupy poznali po jednej książce, ale jakże trafnie dobranej do ich filozofii i postawy życiowej.I potwierdzają się słowa"to książki odnajdują nowego właściciela"
Mnie też ta książka znalazła. Polecam !!!
1 komentarze:
Muszę ją w końcu dorwać, bo zbiera same pozytywne opinie :)
Prześlij komentarz