Paullinę Simons poznałam dzięki trylogii "Jeźdźca miedzianego", która to powali la mnie na kolana. Pamiętam, że czytałam ją etapami oczekując na kolejne części, które ktoś inny w tym czasie pochłaniał. Gorzko-słodka prawda, która do dnia dzisiejszego siedzi w mojej głowie i czasami się zastanawiam czy byłabym w stanie przeczytac ją jeszcze raz. Tak wiele było w niej i we mnie emocji podczas lektury.
"Dziewczyna z Times Square" to zupełnie inna historia.
Lily, główna bohaterka, jest studentką mieszkającą w Nowym Yorku. Jak to zwykle ze studentami bywa, Lily cierpi na chroniczny brak pieniędzy. Właśnie rozstała się ze swoim chłopakiem, a to spowodowało, że dziura budżetowa powiększyła się jeszcze bardziej. Pracuje co prawda, dorywczo jako kelnerka, ale cóż ... ciągle ma za mało dolarów na koncie.
Lily jest najmłodsza z czwórki dzieci swoich rodziców. I tak jak potrafi się dość dobrze dogadać z ojcem, tak zupełnie nie rozumie swojej matki, która jest dość dziwną osobą. W ogóle stosunki w rodzinie państwa Quinn. Czytając historie Lily odnosi się wrażenie, że najmłodsza latorośl po prostu wszystkim przeszkadza.
Lily wynajmuje mieszkanie ze swoją przyjaciółką Amy, która pewnego razu znika . Poszukiwania prowadzi detektyw Spencer O'Malley z wydziału osób zaginionych nowojorskiej policji. Często odwiedza Lily, która powinna, jako przyjaciółka, wiedzieć najwięcej o Amy. okazuje się, że życie zaginionej owiane było tajemnicą, a Lily zupełnie nie wie jak pomóc w poszukiwaniach. Sprawa się jeszcze bardziej komplikuje, gdy do kręgu osób przesłuchiwanych dołącza brat Lily, Andrew. Dlaczego? To jedna z zagadek tej książki.
Bohaterka nie ma łatwego życia, ciągłe utyskiwania matki, ze musi jej posyłać pieniądze na czynsz, nie zaliczony egzamin, a przez to przedłużone studia, lęk o przyjaciółkę.
Ale na niebie pojawia się słońce. Lily wygrała ogromną sumę na loterii !!!
Żegnajcie problemy finansowe ! I wydawać by się mogło, ze słoneczko zagości na dłużej, ale na dziewczynę spadły ogromne czarne chmury. Los jedną ręką daje , drugą odbiera...
"Dziewczyna z Times Square" jest bardzo wciągającą powieścią. Zawiera wątki miłosne, kryminalne, dramatyczne. Świetnie kreśli postaci, stosunki panujące miedzy rodzeństwem, które niby jest razem, ale osobno. Doskonale pokazuje w krzywym zwierciadle cechy charakteru niektórych postaci.
Dobra książka na jesienne wieczory.
Simons Paullina : Dziewczyna z Times Square. Warszawa : Świat Książki, 2012, 480 s.
4 komentarze:
Coś dla mnie :)
Myślę, że tak :)
Dziewczyna wciągnęła mnie niesamowicie. Byłam zaskoczona bo czytałam sporo niepochlebnych opinii. Przeczytałam z wypiekami na twarzy)
Cieszę się, że Ci się spodobała :))
Prześlij komentarz