Powieść irlandzkiej autorki trafiła w moje ręce przypadkiem. Okładka mnie zaintrygowała, mówiła wiele o treści. Nie pomyliłam się . Bohaterami jest rodzeństwo Arabella zwana Bellą, Willow i Rowan porzucone w dzieciństwie przez matkę.
Znalezione przez służbę ogrodu botanicznego, w którym pozostawiła je tytułowa Eve, dzieciństwo spędziły w rożnych przytuliskach. Kolorowego życia nie miały, jednak już jako dorośli radzili sobie lepiej lub gorzej.
Dziś już dorosłe, nagle po tajemniczym telefonie z Arizony mają spotkać się z tą, której nie widzieli przez 40 lat. Pytania i rozterki, uczucie porzucenia, zalu do matki odżyło w każdym z nich. Jednak wyruszają do Arizony.
Powieść jest tak skonstruowana, że każde z dzieci i Eve są jej narratorami.Mamy spojrzenie z każdej strony, poznajemy każde uczucia, emocje, których doznają bohaterowie. Jest w tej książce wiele bólu, żalu, niechęci, zawziętości. Jest jednak kiełkujące uczucie przebaczenia, potrzeby więzi z matką, rodziną.
Konstrukcja książki powoduje, że czytelnik raz się utożsamia z matką, raz z każdym z dzieci z osobna. A najgorsze jest to, ze każde z nich ma rację i ma prawo do swojego bólu, żalu,niechęci. Nie jest to łatwe spotkanie. Od wszystkich wymaga ogromnej odporności psychicznej. Willow nie wytrzymała i wróciła do Irlandii, a co z Bellą i Rowanem?
Jedno jest pewne, ze to spotkanie pozostawi na trwałe ślad w psychice bohaterów, we wszystkich dokona sie przemiana, zmieni się ich życie, spojrzenie na swoje problemy. Dokonają wyborów. Jakich ?....
Powieść nie jest łatwa w czytaniu, mimo potocznego języka, który momentami bardzo mnie drażnił. Problem poruszony w niej jest trudny i ciężko sie o nim czyta. Jednak nie mogę powiedzieć, że powieść mnie wciągnęła, a raczej, że ja ją zmęczyłam a ona mnie. Brak w niej takiej iskry, albo ja jej nie dostrzegłam.
Purcell Deirdre : dzieci Eve. Warszawa : Prószyński i S-ka, 2008, 543 s.
0 komentarze:
Prześlij komentarz