Nie znam twórczości Sandry Brown. Jedynie z posłowia wnioskuję, że jest to zupełnie inna literatura od tej, z której autorka jest znana w szerokim świecie. Wyczytałam również, że napisała tę książkę między jednym a drugim zleceniem. No, jeśli tak się pisze ot, tak, od niechcenia to czapki z głów.
Właściwie to już sama okładka zdradza czytelnikowi czasy, w których jest umiejscowiona fabuła. Początek XX wieku, czasy, gdy niesprawiedliwość społeczna chyba sięgnęła zenitu. Ocenianie ludzi ze względu na kolor skóry, zamożność, przekupstwa i kłamstwa. ( Chociaż czy tak wiele różni tamte czasy od współczesnych?)
Ella, młoda wdowa, wychowująca niepełnosprawnego syna, sama boryka się z trudami życia. Prowadzi pensjonat w domu nieodziedziczonym po rodzicach i on - nowy lokator, człowiek doskonale wychowany, szarmancki, znający swoja wartość, ale i wartość innych ludzi. David Rainwater, były właściciel plantacji bawełny, samotny, na skraju życia. Diagnoza lekarska jest nieubłagana i jednoznaczna - kilka lub kilkanaście tygodni życia. Za namową swojego jedynego krewnego, doktora Kincaid'a wprowadza się do wzorowo prowadzonego pensjonatu Elli.
Ella, która przede wszystkim wymaga od siebie, jest kobietą bardzo pracowitą, która walczy o przetrwanie i utrzymanie siebie i swojego synka Solly'ego. Pensjonat, który prowadzi jest na bardzo wysokim poziomie, ale by utrzymać taki standard, pani Barron musi sama o wszystkim myśleć i o wszystko zabiegać. Czas swój dzieli między obowiązki i opiekę nad autystycznym synem. Nie jest to proste i dlatego Elle wytworzyła swego rodzaju rutynę, której sie poddała, ale w której nie ma miejsca na spontaniczność, radość i uczucie. Są tylko obowiązki. jedynym uczuciem, na które pozawala sobie kobieta jest bezgraniczna miłość i troska o synka.
Tytułowy "Lokator" burzy ten porządek. Człowiek ze wszech miar doskonale wychowany, nie narzucający się, najpierw zajmuje się chłopcem i odkrywa nim pewne umiejętności, a później nie przechodzi obojętnie wobec jawnej niesprawiedliwości, która dotyka ludzi biednych, powil zdobywa serce powściągliwej właścicielki pensjonatu.
Uczucie, jakie w nich wybucha jest piękne i czyste, ale ludzka zawiść, zazdrość nie pozwala , by oboje byli szczęśliwi. Do tego czas nieubłaganie biegnie, a choroba robi w organizmie Dawida coraz większe spustoszenie.
To powieść o czystej pięknej miłości i o tym, że nawet w obliczu śmierci miłość może przyjść i uszczęśliwić człowieka. Slogan " na miłość nigdy nie jest za późno" niesie w sobie pierwiastek prawdy. A do jakich poświęceń człowiek jest zdolny w obliczu śmierci i niesiony ogniem miłości?
Ta powieść niesie odpowiedź. Zachęcam do przeczytania
Jest bardzo urokliwa, napisana z ogromnym zacięciem i taka , chyba przez panującą w niej atmosferę, cudownie niedzisiejsza.
Brown Sandra : Lokator. Warszawa : Świat Książki, 2011, 287s.
2 komentarze:
Jak cudownie niedzisiejsza to książka dla mnie:-)
Chętnie przeczytam tą książkę, wydaje się być ciekawa :)
Zapraszam do mnie: http://taa-jedyn.blogspot.com/
Prześlij komentarz