RSS

poniedziałek, 25 maja 2015

"Czerwone liście" Paullina Simons

Bardzo lubię czytać książki Paulliny Somons. Swoją przygodę zaczęłam oczywiście od "Jeźdźca miedzianego" i tak podążam za jej powieściami.
"Czerwone liście" to podobno pierwsze jej dzieło, bardzo różni się od pozostałych.
Składa się z dwóch części, których bohaterami są zaprzyjaźnieni ze sobą  studenci : Kristina Kim, Frankie Absalom, Jim Shaw i Conni Tobias. Studiują, pracują i bardzo często spędzają razem czas. Oprócz tego tworzą dwie zakochane ? w sobie pary. Kristina Kim jest najlepszą zawodniczką uczelnianej drużyny koszykówki. Jest piękna, nosi długie czerwone paznokcie i jest odporna na zimno do tego stopnia, że w najgorsze mrozy ubiera się bardzo lekko.W wolnym czasie opiekuje się nieletnimi przyszłymi matkami przebywającymi w stworzonym dla nich domu "Czerwone liście". Jim Shaw, chłopak Kristiny, jest bardzo ambitny, zdobywa uczelniane punkty potrzebne do stypendium, zajmuje się redagowaniem artykułów naukowych. Natomiast drugą parę tworzą Frankie i Conni. Dziewczyna jest bardzo zazdrosna o Franka, którego kocha nad życie, a ten często znika jej z oczu, ma tajemnice i po prostu ja okłamuje.
Stosunki panujące wśród bohaterów są dziwne, a właściwie mocno toksyczne. 
Każdy kocha każdego, mówią o wielkiej przyjaźni, ale czy tak jest na pewno ?
Pewnego dnia w okolicach akademików zostaje znalezione nagie ciało dziewczyny w nowych czarnych butach.To Kristina. Ofiara zamarzła, tylko dlaczego w tak ruchliwym miejscu leżała prze prawie dwa tygodnie.
W świat przyjaciół wkracza detektyw  O’Malley. Dochodzenie, przesłuchania, poszukiwania światków, a wreszcie zagłębianie się w przeszłość bohaterów. Wiele mjest zagadek, podejrzanych trzech. Kto zabił?
Jak już pisałam powieść składa się z dwóch części, z czego najtrudniej było mi się przebić przez pierwszą. Czytałam, a właściwie brnęłam w powieść czekając na zbrodnię. Dostałam za to bardzo dużą dawkę sprzecznych ze sobą emocji, w których górę wzięła destrukcja. Każdy z bohaterów ma w sobie coś destrukcyjnego, a najbardziej zamordowana dziewczyna, która igra ze śmiercią, przyjaźnią i miłością. Jest tak zakręcona, że stawało się to momentami nie do przyjęcia. Wkurzałam się na nią, właściwie na nich wszystkich.
Powieść Simons nie jest typowym kryminałem. Powiedziałabym, że to raczej obyczajowe studium psychologiczne postaci, może nie doskonałe, ale jednak jest. 
Na pewno mogę stwierdzić, że późniejsze powieści autorki są zdecydowanie lepsze, ale czasu spędzonego z "Czerwonymi liśćmi" nie uważam za stracony.

Simons Paullina : Czerwone liście. Warszawa : "Świat Książki", 2014, 399s.


0 komentarze:

Prześlij komentarz