RSS

czwartek, 25 lutego 2016

"Nic nie trwa wiecznie" Maureen Lee

Życie płynie, dzień za dniem ucieka. Wszyscy narzekają, że za szybko, że ciągle są w jakimś pędzie. Mylą się dni tygodnia, człowiekowi się wydaje, że dopiero się kładł spać i znowu się kładzie. Za szybko, oj, za szybko ucieka czas.
Ale wśród tych dni są chwile radości, szczęścia, smutku. Jednym wszystko idzie jak po maśle, drugim jak po grudzie.
Z takimi poturbowanymi przez życie mamy do czynienia w tej powieści. Cztery kobiety, których los nie oszczędza zamieszkują w jednym domu z przepięknym, ale zaniedbanym ogrodem. Właścicielką jest Brodie, kobieta zamężna, matka dwójki dorosłych dzieci, które wychowała z wielką miłością i poświeceniem. Niestety nie przełożyło się to na ich dorosłe życie. Syn ciągle otwiera nieudane interesy, a córka jest narkomanką. Uczucie, jakie dzieliła z mężem bardzo zbladło i wszystko wskazuje na to, że małżeństwo należy do przeszłości. Brodi przenosi się do domu swojego dzieciństwa. Pierwszą lokatorką jest młoda około dwudziestoletnia Diana, która swoje młode życie poświęciła braciom. Matkowała im, opierała, gotowała i wychowywała po tym, gdy matka ich zostawiła, aby układać sobie życie. Diana kocha braci, kocha ludzi i życie. We wszystkich widzi samo dobro, ale musi czuć się potrzebna. Niestety, gdy najstarszy brat przyprowadził do domu swoja ciężarną dziewczynę, dla Diany zabrakło miejsca w rodzinnym domu. Vanessę porzucił narzeczony w dniu ślubu i kiedyś piękna, zgrabna dziewczyna, teraz stała się bardzo otyłą kobietą, której trudność sprawia wejście po schodach. Również stan ducha Vanessy jest okropny przez co jest bardzo burkliwa i nieufna wobec ludzi.Najmłodsza lokatorka starego domu  to zaledwie czternastoletnia Rachel, która pojawiła się z maleńkim dzieckiem na ręku.  Uciekła od matki, która chciała ją zmusić do oddania dziecka do adopcji.
Kobiety mieszkają kilka lat pod jednym dachem i następuje w nich przemiana. Vanessa chudnie i wychodzi z depresji, Diana upewnia się, że jest nadal bardzo potrzebna braciom, Rachel, mimo wielu prób rozdzielenia jej z ojcem dziecka, jest szczęśliwa i z duma prezentuje swoja córeczkę. A Brodie odnajduje szczęście i miłość. To tak w skrócie o fabule. Bo nie o fabułę tu chodzi. Mnie przykuła atmosfera tej książki, jej nastrój. Postaci, zarówno te główne, ale również drugoplanowe są żywe, z krwi i kości. Ich radości i smutki prawdziwe. Najprawdziwsza jest jednak przyjaźń łącząca bohaterki, bezinteresowna pomoc i empatia, która wycieka ze stronic powieści. Wspólne wymyślne posiłki, seanse starych filmów z przygotowaniami jak do wielkiego balu,pogaduszki w ogrodzie. Wzajemna opieka, myślenie o drugim człowieku. Można powiedzieć sielanka. Jednak w tym danym im czasie każda z nich dojrzewa powtórnie. Dojrzewa do życia, miłości. Nabiera dystansu do samej siebie. Miło jest obserwować jak nieufność zmienia się w pełne zaufanie. 
I gdy tak się wydaje, że teraz to już samo szczęście, zdarza się wypadek, który ponownie wstrząsnął życiem bohaterek.
Powieść z wydaje się lekką fabułą napisana jest językiem lekkim, naturalnym. Autorka wyraźnie wskazuje, że nie zawsze jesteśmy kowalami swojego losu, ale zawsze możemy "coś" z tym zrobić, ale trzeba walczyć o siebie.

Lee Maureen : Nic nie trwa wiecznie. Warszawa : Świat Książki, 2012, 365s. 

0 komentarze:

Prześlij komentarz