RSS

sobota, 5 lutego 2011

"Uciekłam na wyspę" Anne Rivers Siddons


Są takie chwile w życiu kobiety, że najchętniej schowałaby się w najciemniejszym miejscu, że uciekłaby w najdalszy zakątek świata. 
Tak dzieje się z bohaterką tej powieści - Molly Redwine.To kobieta około pięćdziesięcioletnia, żona , matka dwójki dorosłych już dzieci, babcia ukochanych wnuków. Zakochana, mimo upływu lat, w swoim mężu ustabilizowana materialnie mieszkanka Atlanty czuje się kochana i potrzebna. Jednak od pewnego czasu ma jakąś dziwną wysypkę na pupie i jak sama mówi jej ciało prędzej wiedziało o zbierających się nad jej głową chmurach, niż rozum i serce.
I nadchodzi ten dzień, że wszystko legło w gruzach. Molly przypadkiem, u lekarza,do którego poszła w związku z wysypką, dowiaduje się, że mąż ma kochankę.
Szok, płacz, szukanie winy w sobie. Molly jest silną kobieta i postanawia walczyć o swoją rodzinę, bo RODZINA jest najważniejsza. Jest w stanie zrozumieć i wybaczyć ten skok w bok swojego męża, tłumacząc sobie i przyjaciółce, że to po prostu andropauza :)) 
Tee jednak nie chce słyszeć o ratowaniu małżeństwa i żąda rozwodu. Jego nową wybranką jest prawniczka z Coca-coli,osóbka niewiele starsza od jego rodzonej córki, drapieżna i władcza, pazerna, arogancka wobec Molly, jej syna. Tee zapatrzony i oniemiały ze szczęścia, jakie go spotkało, chce się z nią natychmiast żenić.
Oczywiście pazerna panienka ma ogromne zakusy na dom, w którym Molly i Tee tworzyli wspaniałą rodzinę. 
Nie mogąc sobie znaleźć miejsca opuszczona kobieta , za namową przyjaciółki Livvy Bowen wyjeżdża z nią na całe lato na wyspę Martha's Vineyard.









Przepiękne miejsce trochę koi ból Molly, ale po dłuższym czasie Livvy jest zmęczona jej humorami, płaczem i unikaniem towarzystwa. Dochodzi do nieporozumień, Livvy musi wracać do Atlanty, do męża i Molly zostaje sama.Nie chce jednak mieszać w willi przyjaciółki, szuka swojego miejsc na tzw. górnej wyspie.
Od dwóch starszych pań Belli Ponder i jej przyaciółki Luz wynajmuje "mniejszy szałas", czyli mały domek wzamian za opiekowanie się zimujacymi od lat łabędziami. Szybko okazuje się, że nie tylko ptakami ma się zająć. W "większym szałasie" przebywa samotny, ciężko chory na raka i pozbawiony nogi Dennis, syn Belli. 
Molly, mimo wcześniejszej umowy, że będzie tylko dostarczać zakupy, ewentualnie pomoże w jakiś drobnych sprawach, szybko zostaje wciągnięta w mroczne sprawy rodziny.
Bella Ponder nie utrzymywała kontaktów z rodziną męża praktycznie od początku, gdy przybyła na wyspę. Teściowa nienawidziła Portugalczyków, a jej syn przywiózł sobie żonę z Portugalii. W końcu mąż ją opuszcza i zostaje sama na wyspie z kilkuletnim synem. Gdy Dennis ma kilka lat odsyła go do swoich rodziców i tu kontakt z nim się urywa. Dlaczego tak zrobiła? Wyjaśnia się wszystko na końcu powieści.
Molly dzielnie sobie radzi z trudami życia na wyspie, bardzo tęskni za synem i ojcem i psem Łazarzem. Udaje jej się najpierw sprowadzić psa, później dojeżdża do niej świeżo owdowiały ojciec.
Mimo że nawiedzają ją co noc koszmary związane z nieżyjącą matką, mimo niepewności finansowej i dalszej przyszłości jest  w pewnym stopniu szczęśliwa. Udaje jej się stworzyć niekonwencjonalną rodzinę . Na wyspie odnajduje miłość i spokój.
To powieść o samotności, walce z przeciwnościami losu i o bardzo silnej kobiecie, dla której rodzina jest rzeczą świętą. Mimo że Molly świetnie sobie radziła , to było mi smutno czytając powieść, bo to nie tylko samotność po rozbiciu się małżeństwa, to samotność wyniesiona z domu rodzinnego, na którą skazała Molly jej apodyktyczna matka faworyzująca syna, a odtrącająca Molly.To samotność Dennisa i jego matki, której duma nie pozwoliła zbliżyć się do innych ludzi.
Książkę można podzielić na dwie części: Atlanta i wyspa. Zdecydowanie druga część jest lepsza. Co mnie irytowało, to zbyt długie opisy. Autorka z niebywała dokładnością opisuje otoczenie, w jakim żyła Molly i szczerze mówić to trochę mnie zniechęciło do książki.
Nie lubię oceniać , ale w skali 1-6 wystawiłabym 4


Siddons Anne Rivers  Uciekłam na wyspę. Warszawa : Świat Książki, 1999, 431s.



4 komentarze:

Lirael pisze...

Właśnie czytam książkę z tej serii. Strona graficzna na medal. Widzę, że powieść Siddons też wydana ładnie.

mpoppins pisze...

Okładka rzeczywiście ładna, ale druk mógłby być ciut większy, eh już wzrok nie ten ;))
Dzięki Tobie dokładniej przyjrzałam się okładce .

Anonimowy pisze...

Z tej serii miałam przyjemność przeczytać tylko jedną , szalenie interesującą powieść . To "Anna ,Hanna i Johanna " Marianne Fredriksson . Bardzo chętnie przeczytam kolejną .

mpoppins pisze...

niebieka : poczytałam o "Anna ,Hanna i Johanna " Marianne Fredriksson, wydaje się ciekawa. Może ją zdobędę w bibliotece.Oby nie była taka smutna jak ta, o której pisałam.

Prześlij komentarz