RSS

środa, 17 października 2012

"Podarunek" Richard Paul Evans

"Nasze czyny nie są strzałami, które wypuszczone znikną gdzieś w kosmosie, są raczej bumerangami, które wrócą do nas prędzej czy później"
Z dziennika Natana Hursta

"Podarunek" kojarzy mi się przede wszystkim ze świętami Bożego Narodzenia, później z imieninami, urodzinami i jakimiś rocznicami. Są róże rodzaje podarunków, a wartość ich zależy od tego kto jest darczyńcą i w jaki sposób jest on dany. Są jeszcze podarunki od losu, życia. Czy potrafimy się cieszyć nimi? Chyba najlepiej wychodzi to dzieciom.
W powieści Evansa mnóstwo jest podarunków i darczyńców. Największym jednak jest mały, dziewięcioletni chłopiec, który sam ciężko chory, daje ludziom wiarę, nadzieję i miłość.
Powieść ta jest właśnie o tym, o obdarowywaniu drugiego człowieka tym, co jest najpiękniejsze - miłością.
Natan Hurst jest jednym z głównych bohaterów, który bardzo nie lubi okresu Bożego Narodzenia, bo z nim kojarzą mu się traumatyczne przeżycia z dzieciństwa.
Ma dość niewdzięczną pracę w sieci sklepów muzycznych Music World jako pracownik ochrony. Krótko mówiąc łapie złodziei wynoszących sprzęt muzyczny. Jest w tym bardzo dobry, ale nie bezduszny. Potrafi puścić złodziejkę ( po zwrocie towaru), gdy okazuje się, że jest to kobieta, która chce uciec od męża, bo ten się nad nią znęca, a pieniądze zdobyte na kradzieży były jej właśnie do tego celu potrzebne.
Kradzieże nasilają się w okresie przedświątecznym i Natan właśnie usiłuje wrócić z terenu do domu. Niestety śnieżyca spowodowała odwołanie wszystkich lotów. Na lotnisku poznaje piękną kobietę z dziećmi. To właśnie Addison , jej syn Collin i córeczka Elizabeth. Na lotnisku kłębi się tłum oczekujących na samoloty, wszyscy kaszlą, kichają, a synek kobiety jest ciężko chory na serce i białaczkę. Natan odstępuje im swój pokój w hotelu. I tak zaczyna się ta historia...
Evans doskonale przedstawia postaci, ich relacje między sobą, uczucia jakie się rodzą miedzy samotna matką i jej dziećmi a Natanem. Bardzo wyraźnie oddziela pozytywne postaci od negatywnych. Świat dobra od zła.
I jak powiedział mały Collin " nie ma takiego cierpienia, którego miłość nie może uleczyć."
Jest to powieść naładowana emocjami, pisana bardzo prostym językiem, krótkie rozdziały, ale nie czytadło. Każdy, kto choć trochę jest romantykiem znajdzie jakieś uspokojenie i ukojenie rozedrgania, które czasami nam towarzyszy.
Każdy rozdział poprzedzony jest cytatem z pamiętnika bohatera i muszę powiedzieć, że są to bardzo trafne spostrzeżenia. Często się z nimi utożsamiałam. 
Jak to zwykle w powieściach Evansa bywa na kanwie prostej historii wymusza na czytelniku refleksję nad własnym życiem i systemem wartości.
Polecam!! I wcale nie trzeba czekać z czytaniem do grudnia.

Evans Richard Paul : Podarunek.Wyd. 2. Katowice : Sonia Draga, 2012, 335s.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Evans ) no nie wiem) znam go tylko ze " Słonecznika” i kurcze - niezbyt mnie oczrował. Podarunek z opisu i twojej zachęcającej recenzji wydaje się być bardzo przyjemna i ciepłą lekturą a na takie teraz czas.
Jak żyjesz??? :-)) Pozdrawiam!

mpoppins pisze...

To zupełnie inna literatura niż "Dziewczyna..", ale Słonecznik" jest podobno najgorsza książką Evansa, więc może warto dać mu jeszcze raz szansę ?
Jak żyję ? hmm... nie mogę z niczym zdążyć. Odezwę się na LC

Anonimowy pisze...

Evansowi dam jeszcze jedną szansę bo mam jedną jego książkę na półce z akcją osadzoną w Toskanii więc wiadomo, muszę:)

Prześlij komentarz