RSS

niedziela, 28 lipca 2013

"Dom orchidei" Licinda Riley


Sielsko,anielsko i prawie beztrosko.
Absolutnie nie neguję, ani nie krytykuję. Książka ma wiele mankamentów, ale i tak wciągnęła mnie bez reszty. Potrzebowałam takiej książki, w której prostują się ścieżki bohaterów niczym jak za dotknięciem czarodziejskie różczki.
Riley przenosi czytelnika w czasy, gdy wprowadzało się pannę do towarzystwa podczas tzw. debiutu na salonach. Państwo mieli służbę, ogrodnika, stajennego i wiele innych udogodnień.
Powieść prowadzona w dwóch wymiarach czasowych, współcześnie i w I połowie XX wieku.
Julia, światowej sławy pianistka po śmierci synka i męża szuka dla siebie samotni. Powraca z Paryża w swoje rodzinne strony. Jest bardzo nieszczęśliwa i nie jest w stanie zmierzyć się z rzeczywistością. Na szczęście ma energiczna siostrę, która nad nią czuwa i nie pozwala jej całkowicie odciąć się od świata.
Wharton Park, ogromna i niegdyś kwitnąca angielska posiadłość, dziś obraca się w ruinę. Jedynym jej spadkobiercą jest Kit Crowford, młody, sympatyczny człowiek, który będąc dzieciakiem przyjeżdżał tu na wakacje do do ciotki Oliwii.
Kit niestety nie jest w stanie doprowadzić majątek do dawnej świetności i postanawia go sprzedać, jednak nie w całości. Dawne domki dla służby chce wyremontować i zatrzymać dla siebie. To właśnie w jednym z nich pod podłogą robotnicy znaleźli pamiętnik. Kit przyniósł pamiętnik do Julii, ponieważ w tym domku mieszkała jej babka, która pracowała w dworze jako pokojówka. 
Zaintrygowana dziewczyna odwiedza swoją babcię Elsie i od niej dowiaduje się o związkach jakie łączą obie rodziny. Elsie opowiada o wielkiej, ale nieszczęśliwiej miłości, jaką darzyła Oliwia swojego męża Harrego. 
II wojna światowa niosła nie tylko ból, cierpienie, zło. Plątała ludzki losy tak, że nie sposób było je rozsupłać.A skutki decyzji Harrego odczuwają współcześnie Julia i Kit....
Losy Oliwii i Harrego i czasy w których żyli mają klimat i są pełne uroku. Ich historia zainteresowała mnie bardziej niż losy Julii i Kita. Może dlatego, że Kit to taki rycerz na białym koniu z samymi tylko dobrymi cechami, a tacy zdarzają się tylko w bajkach. 
Powieść czyta się przyjemnie i szybko, w sam raz na niedzielne popołudnie, gdy trzeba skrywać się przed męczącym upałem. 
Polecam ją wszystkim, którzy lubią skrywane rodzinne tajemnice i tym, którzy chcą odetchnąć od literatury wyższych lotów.

Riley Lucinda : Dom orchidei.Warszawa : Albatros, 2012, 528s.

0 komentarze:

Prześlij komentarz