RSS

niedziela, 1 stycznia 2017

"Samotna gwiazda" Paullina Simons

 Podróże kształcą ? TAK !!! Oto dowód
Paullina Simons należy do grono moich ulubionych autorów. Nie będę tu zbyt oryginalna, gdy powiem, że wszystko zaczęło się od  cyklu Jeźdźca miedzianego. Od czasu tej lektury wyszperałam wszystko, co jest dostępne w języku polskim tej autorki.Mogę tyle powiedzieć, że każda jej książka zostawiła we mnie trwały ślad.  Z wielka niecierpliwością czekałam w bibliotecznej kolejce na jej najnowszą powieść.
W końcu się udało i zasiadłam do lektury.
Czworo przyjaciół, od czasów przysłowiowych pieluch, kończy szkołę średnią i postanawia udać się  na wycieczkę do Europy, a głównym ich celem podróży jest przepiękna Barcelona. Marzenia marzeniami, ale bolesna rzeczywistość nakazuje, aby najmłodsza uczestniczka wyprawy Chloe uzyskała zgodę rodziców i paszport. Boje z rodzicami są ogromne i dziewczyna czuje, że jej wielkie marzenie nie spełni się w najbliższe wakacje. Z pomocą przychodzi babka ze strony ojca, która wykłada pieniądze nie tylko dla wnuczki, ale również dla jej przyjaciół.Jest jednak pewne "ale". Podróż przyjaciół ma być poszerzona o Łotwę ( gdzie mieszka rodzina babci) i Treblinkę.Zanim więc Chloe z przyjaciółmi wystawi beztrosko twarz do hiszpańskiego słońca zderzy się z tragiczną przeszłością rodziny, absolutną bezwzględnością II wojny światowej, pozna inny świat, świat krajów postkomunistycznych. Młodzież podróżuje pociągami, to długa podróż, która nazywa się życie. 
Dla czworga przyjaciół, a dokładnie dla dwóch znających się doskonale par,ta podróż to chwila prawdy o sobie, o przyjaciółce, przyjacielu o chłopaku. Wszystko nagle wywraca się do góry nogami, to, co wydawało się stałe jak skała, nagle rozgniata się jak przysłowiowa plastelina, to, co było białe, staje się czarne i nic już nie jest takie samo.
Kiedy człowiek może mieć pewność swoich sądów? Czy jak ma osiemnaście lat, czy dwadzieścia, czterdzieści, czy może nigdy?
Takim burzycielem stałych uczuć i sądów jest  Johnny Rainbow, chłopak przystojny, ale w równym stopniu irytujący Chloe. Wkurzający sposób bycia, wygłaszania swoich opinii, a najbardziej irytujące dla dziewczyny było sianie zamętu w jej poukładanym świecie.
Johnny samotnie wędrował po świecie, zwiedził mnóstwo krajów, władał biegle wieloma językami, był kopalnia wiedzy historycznej, a na dodatek przepięknie śpiewał i grał na gitarze. Mglista jest to postać, bo podobnie jak główna bohaterka, tak czytelnik podejrzewa, że wiele z tego, co Johnny opowiada o sobie, to po prostu fikcja, a jego życie wcale nie jest tak piękne, jak opowiada.
Na pewno zaś, mimo młodego wieku był mądry życiowo, miał w sobie wiele empatii i wrażliwości. Potrafił jednak bezceremonialnie wygłaszać własne oceny sytuacji, osób, wydarzeń. A trafność tych ocen była po prostu irytująca.
"Samotna gwiazda" to powieść o dojrzewaniu, o poszukiwaniu własnego miejsca, własnego ja. To powieść o mocowaniu się z życiem i to tym tutaj obecnym, jak i tym z przeszłości. To hołd złożony ofiarom reżimu hitlerowskiego o komunistycznego. A dal polskiego czytelnika powieść staje się się jeszcze bliższa, gdy z bohaterami wędrujemy po Warszawie, Krakowie, Treblince.
Paullina Simons pisze swoje książki niespiesznie, bawi się językiem, delektuje się nim. Mam wrażenie, że każde jej słowo jest przemyślane sto razy zanim na stałe osiądzie w powieści. I tak też trzeba czytać jej powieści. To uczta dla duszy i uczuć, a później zostaje tylko refleksja i żal, że to już koniec.
"Samotna gwiazda" to powieść dla młodzieży i o młodzieży. Jednocześnie to powieść dla rodziców tej młodzieży. Dla mnie, mamy młodego człowieka, to odkrywanie mojego dziecka na nowo z jego pragnieniami, marzeniami, z jego zagubieniem i poszukiwaniem drogi. I chciałoby się powiedzieć ustami Johnna Rainbowa :

"To się nazywa życie. Trzeba znieść mnóstwo rzeczy, na których ci nie zależy, ale potem, jeśli dopisze ci szczęście, dostaniesz to, czego pragnęłaś" s. 104
             
                                                   ******

"Zanim się kogoś pokocha, musisz zmienić się w cywilizowaną istotę, a nie dzikiego stwora, człowieka zdolnego kogoś pokochać, dać drugiej osobie coś, czego potrzebuje" 
s. 463

                                                  ******
"Nie ma nienawiści bez strachu. Nienawiść to skrystalizowany strach, uprzedmiotowiony. Nienawidzimy tego, co zagraża naszym marzeniom, planom, wolności, miejscu na świecie, miejscu w sercach ludzi, których kochamy. Najpierw się boimy. Potem nienawidzimy" 
 s. 244

Simons Paulline : Samotna gwiazda. Warszawa : Świat Książki, 2016, 575s. 

0 komentarze:

Prześlij komentarz