Victroria jest sierotą.Nigdy nie poznała swojej matki i ojca. Trafiła do domu dziecka jako maleńka dziewczynka. Im była starsza, tym bardziej malały jej szanse na normalny dom. Pełen ciepła, miłości i zrozumienia.Młodość, a właściwie dzieciństwo, bo przecież gdy kończy się osiemnaście lat, to dopiero zaczyna się młodość, spędziła w ponad trzydziestu palcówkach -rodziny zastępcze i kolejne domy dziecka.
Nic dobrego jej w życiu nie spotkało. Miała kuratorkę z opieki społecznej, która ją zwoziła do kolejnych rodzin, a później zabierała ją stamtąd z ciągle tym samym pytaniem : "Co znowu zrobiłaś?"
Victorię poznajemy właśnie jako 18-letnią dziewczynę, której dobre państwo zapewniło miejsce w wynajętym dla takich sierot mieszkaniu.Warunkiem korzystania z niego jest to, iż taka dziewczyna znajdzie pracę. Rotacja jest duża, dziewczyny przychodzą i zostają wyrzucane z mieszkania, gdy nie znajdują w określonym czasie pracy. Tak byłoby również z Victorią, gdyby sama nie odeszła.
O bohaterce pisano w raportach, ze jest krnąbrna, bezczelna, małomówna, uparta. Nigdzie jednak nie wspomniano, że kocha kwiaty, że układa przepiękne bukiety, które ofiarowuje wybranym osobom. Każdy z kwiatów ma znaczenie, swój język. Victoria poznała go, gdy w wieku 13 lat trafiła pod opiekę Elizabeth, samotnej kobiety, kochającej wszystkie kwiaty. To ona nauczyła dziewczynę ich języka. Pobyt u Elizabeth był najszczęśliwszym okresem życia Victorii. Była kochana i rozumiana, miała szansę na adopcję. Szczęście było tak blisko,jednak ... dziewczyna wróciła do domu dziecka.
Co mnie w tej książce urzekło? Siła woli i siła charakteru Victorii. Jej miłość do kwiatów i ludzi, jej upór i niezłomność.
Wstrząsnęły mną mocno jej wspomnienia z pobytów w rodzinach zastępczych, czy domach dziecka.Ta walka o przetrwanie przy jednoczesnym upokarzaniu dziecka przez ludzi, którzy mają się nim opiekować. Wielokrotnie myślałam czytając to zwierzęta, nie ludzie, ale chyba zwierzęta w swoim gatunku jednak nie robią takiego spustoszenia.
Victoria ma bardzo mocno skrzywiony obraz świata. Jest zamknięta w sobie ( kto by nie był po takich przejściach), nieufna wobec ludzi. Na szczęście do momentu, gdy poznaje Granta, chłopaka, który podobnie jak ona zna język kwiatów.
Książka ma dobre zakończenie, jest szansa, że Victoria będzie dobrą matką, żoną . Jednak, aby do tego dość trzeba przeżyć z tą dziewczyną jej smutne dotychczasowe życie.
A widocznym skutkiem przeczytania tej książki przeze mnie jest to, że z mojego ogrodu i sprzed płotu zniknęły wszystkie osty.
Wielkim plusem tej książki i za to brawa wielkie dla autorki jest słowniczek znaczeń kwiatów, który sobie skserowałam, bo książka musi wrócić do właścicielki.
Polecam ją wszystkim wrażliwcom i osobom,które prowadzą rodzinne domy dziecka lub są zastępczymi rodzinami.
Vanessa Diffenbaugh
3 komentarze:
No normalnie ucieszyłam się :)
Wczoraj myślałam o Tobie , zastanawiałam się czy dalej męczysz tą Oates :) a tutaj recenzja książki nad którą się zastanawiam ! czy może kupić ?
Ile dajesz w skali 1-5 ?
Tak mniej więcej 4. Miło się czyta i podziwia siłę woli przetrwania. A Oates skończyłam wreszcie dzisiaj czytać :))
Dzięki !
Jak 4 to nie kupuję , może gdzieś kiedyś da się pożyczyć ...
Hura !!! cieszę się z Tobą że udało Ci się dobrnąć do końca , czekam na wrażenia
Prześlij komentarz