RSS

niedziela, 19 czerwca 2011

"Płotki giną pierwsze" Aleksandra Marinina

Kolejna powieść ( bodaj ósma) z Anastazją Kamieńską w roli  głównej. Wybitna pani analityki moskiewskiej policji ma tym razem wiele do przemyślenia i połączenia lub rozłączenia z tragicznych wydarzeń. Oto w Moskwie zostaje zamordowany pracownik z Centrum Obsługi Cudzoziemców, a dzień lub dwa później milicjant z wydziału do walki z przestępczością gospodarczą. W tym samym czasie na prywatne konto oszczędnościowe Dimitrija Płatowa , innego milicjanta, spływa gruba gotówka.Płatow był człowiekiem, który utrzymywał kontakty z zabitymi, a na dodatek interesował się pewną firmą, która handlowała odpadami zawierającymi złoto.Wszystkie poszlaki wskazują jednoznacznie na Płatowa jako mordercę.
W tym samym czasie jakiś snajper morduje młodych mężczyzn jednym strzałem w tył głowy. Schemat jest ciągle taki sam i broń taka sama.Rzeź trwa od sześciu tygodni w każdy weekend.Nic nie wskazuje na powiązania ofiar ze sobą, ale policjanci z wydziału dochodzeniowego z niepokojem oczekują każdego poniedziałku.Praca idzie jak po grudzie. Usiłowali zatrzymać Płatowa, ale ten zapadł się pod ziemię. Niczego o nim nie wie ani żona, ani kochanka.
Do grupy dochodzeniowej, na polecenie szefa z ministerstwa, Sergiej Rusanow, świetny analityk, ale prywatnie bliski przyjaciel Płatowa. Przełożeni wierzą w jego dociekliwość, wierzą również w niewinność Płatowa. Kamieńska obawia się przeszkód ze strony nowego kolegi.
Płatow ukrył się u pewnej dopiero co poznanej kobiety i ją namawia do współpracy. Sam nie może wychylić nosa za drzwi małego mieszkanka, a Kira staje się jego oczami, uszami i ustami. Przez nią przekazuje ekipie dochodzeniowej informacje, materiały dotyczące uralskiej firmy. I wydawać by się mogło, że wszystko z czasem się rozwiąże, że dzielni milicjanci odnajdą prawdziwego winowajcę, ale potrzeba na to tylko czasu. Jednak nagle okazuje się, że tego czasu nie ma. Rosyjscy mafiosi od handlu odpadami zawierającymi złoto, wydają wyrok na Kirę i jej nieoczekiwanego lokatora. Ma ich zabić ten, który dokonuje weekendowych morderstw, ... zostały tylko trzy dni.
Poszukiwany Płatow nie próżnuje, szuka rozwiązań na własną rękę i odkrywa coś, co go dosłownie zwaliło z nóg. Teraz musi nie tylko walczyć o swoją wolność, ale musi pomóc Kamieńskiej wskazując seryjnego mordercę.
Wszystko kończy się "dobrze" - płotki wpadają w sieć, a grube ryby płyną sobie dalej.

Marinina jak zwykle intryguje od samego początku. Wielowątkowość jej kryminałów sprawia, że czyta się je w dużym napięciu i właściwe niemal do końca trzymała mnie w niepewności. Dobra literatura. Polecam
Marinina Aleksandra : Płotki giną pierwsze.Warszawa :WAB, 2009, 341s.

3 komentarze:

Joanna pisze...

Nie czytałam jeszcze! Koniecznie muszę znaleźć.

Anonimowy pisze...

Skoro polecasz:) będzie trzeba przeczytać, bo ja też jeszcze nigdy....:)

Masz Pani wakacje:)???? udanych życzę!

mpoppins pisze...

Polecam, polecam. A wakacje mam dokładnie od tej godziny, w której pisałaś swojego posta :)))))

Prześlij komentarz