RSS

poniedziałek, 25 lipca 2011

"Więzień urodzenia" Jeffrey Archer

Zawiązane oczy Temidy mają świadczyć o jej bezstronności. Czasami jednak oznaczają jej ślepotę i głuchotę na oczywiste argumenty, dowody rzeczowe. Świadczyć również mogą o tym, ze inna jest dla bogatych i biednych. Tak stało się w przypadku Danny'ego Cartwrighta,, młodego człowieka, który właśnie oświadczył się swojej dziewczynie Beth Wilson, siostrze swojego najlepszego przyjaciela. Właśnie są w knajpce, w której szampanem chcą uczcić zaręczyny i niedaleki ślub. Świadkiem oczywiście będzie Bernie... I byłby to cudowny wieczór, gdyby nie to, że Barnie zostaje ugodzony nożem przez ... no właśnie . Świadkowie oskarżenia : adwokat, popularny aktor, najmłodszy wspólnik pewnej szacownej firmy, twierdzą jednogłośnie, że to Danny zabił Berniego.
Słowa Danny'ego przeciw ich słowom. Układanka pięknie poukładana i .. chłopak zostaje skazany na 22 lata ciężkiego więzienia, z którego nikomu nigy nie udao się uciec.
Ci, którzy go wsadzili za kratki nie przewidzieli, że Danny zrobi wszystko, by udowodnić swoją niewinność.
W tym całym nieszczęściu miał szczęście spotkać w celi innego skazańca, człowieka dobrze urodzonego, świetnie wykształconego i obytego w towarzystwie. Danny,fizycznie podobny do swojego nauczyciela, uczy się dobrych manier, zachowania przy stole, poprawnego wysławiania. Nabiera manier i sposobu zachowania swojego nauczyciela. Uczy się czytać i pisać, by sprawić radość swojej ukochanej. Pierwszą książkę, którą wypożyczył z więziennej biblioteki był "Hrabia Monte Christo". 
Powieść Archera to taka uwspółcześniona wersja książki Aleksandra Dumasa. 
Wiadomo, że sprawiedliwości musi stać się zadość, wiadomo kto zabił Berniego i wiadomo również, że musi być Happy End.
Jak dokonał tego Danny, że uciekł z najpilniej strzeżonego więzienia i realizował swój plan krok po kroku?  Odpowiedź na to pytanie to siła tej książki, to to coś, co przykuwa do niej i nie pozwala się oderwać. I prawdą jest co napisał wydawca na okładce, że jest to powieść niesamowicie błyskotliwa, która trzyma czytelnika w napięciu od pierwszej do ostatniej strony.
Powieść wielowątkowa, bowiem rzecz dzieje się w wolnym świecie, na sali sądowej, w więzieniu.A każdy wątek jest niesamowicie opracowany, czytając ma się wrażenie przebywania na sali sądowej z oskarżonym, stosunki panujące wśród więźniów, klimat tam panujący, pozwalają czytelnikowi również być tam z oskarżonym.
To druga książka Archera, którą przeczytałam i widzę tu pewien schemat, który zupełnie mi nie przeszkadzał. Widzę również, że autor stara się przekazać czytelnikowi wyższe wartości, co w życiu jest najważniejsze, i to, że aby coś w życiu osiągnąć, trzeba ciężko pracować.
Nie mogę więcej napisać, aby nie popsuć przyjemności czytania, ale  POLECAM W 100%

Archer Jeffrey : Więzień urodzenia. Poznań : Rebis, 2008, 589s.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

A ja jeszcze żadnej, nigdy:)może kiedyś...jak uporam się z tymi górami książek które wciąż gromadzę?

mpoppins pisze...

A ja się tak ciągle zastanawiam nad szybkim czytaniem Jak się umie tak czytać, to można łykać książki, tylko czy to nie odbiera przyjemności? Te góry rosną dość szybko i najlepsze jest to, że kupuję książkę, aby szybko ją przeczytać, a później mam wyrzuty sumienia, że leżą książki z biblioteki i ktoś może na nie czekać, więc moje leżą, a czytam z biblioteki. I gdzie tu sens, gdzie logika ? pozdrawiam

Anonimowy pisze...

Mam dokładnie to samo i takie same refleksje;)))
hihihi
Nad szybkim czytaniem też myślałam, ale i tak mam zmęczone oczy od pracy na komputerze a podobno nauka tego czytania też daje po oczach:(no i właśnie pytanie czy coś wtedy z książki zostaje???
Uczyńmy z czytania na nowo przyjemność a nie przymus i obowiązek:)))
Pozdrawiam wzajemnie:)))

Prześlij komentarz