RSS

sobota, 14 lipca 2012

"Ines, pani mojej duszy" Isabel Allende

Długi czas spędziłam z tą książką. Nie byłam w stanie przeczytać jej jednym tchem. Mnóstwo jest w powieści przeróżnych postaci, watów, zawirowań, że czasami się w niej gubiłam, odkładałam na później by trochę odpocząć od okrucieństwa, bezwzględności, które przepełniają opowieść bohaterki po brzegi. 
Tytułową Ines czytelnik poznaje nie jako piękną, młodą dziewczynę, tylko starszą panią w wieku około siedemdziesięciu lat, zmęczoną trudami życia, która snuje niespieszną opowieść o sobie, swoich ukochanych i o konkwiście.
Ines Suarez była jedyną kobietą, która na równi z mężczyznami walczyła i wydzierała tubylcom nowe ziemie, by na nich powstało wielkie miasto Santiago, obecna stolica Chile.
To ona, współzałożycielka, późniejsza Gubernatorowa Santiago, je organizowała i budowała.
Ines Suarez pochodziła z ubogiej rodziny z Estremadury. Młodziutka spotkała na swojej drodze Juan de Malaga, mężczyznę przystojnego, kochliwego, ale delikatnie mówiąc, niezaradnego życiowo. Pobrali się. I własciwie taj jedna decyzja zawiodła Ines w końcu do Chile.
Juan de Malaga pewnego dnia opuścił bez słowa swoją młodziutką żonę i wyruszył, zmamiony jak wielu innych, na poszukiwanie złota.
Ines przez pewien czas czekała na męża ale jako że nie należała do osób potulnych postanowiła odszukać go sama lub przekonać się, że nie żyje i stać się wolną. W ten sposób dotarła do Peru, gdzie ostatecznie dowiedziała się, że jest wdową. Przebywała tam przez jakiś czas i wcale nie myślała o powrocie do ojczyzny.
Wśród wielu zalotników, którzy byli łasi na wdzięki Ines, pojawił się Pedro de Valdivia, sławny żołnierz i przywódca, który w ojczyźnie zostawił niekochaną już żonę.
To właśnie z nim Ines wyruszyła na wyprawę swojego życia. Zanim dotarli do Chile prawie umarli z głodu i wycieńczenia na pustyni. Nękani przez różne choroby, napaści tubylców przebyli tę drogę.Odcięci od świata zbudowali osadę, która z czasem rozrosła się i stała stolicą nowej ojczyzny.

Ines, jest kobietą niezłomną, która nad wszystko na świecie ceniła miłość. To ona dodawała jej siły i uskrzydlała.
Opowieść, którą snuje sędziwa bohaterka to przede wszystkim kronika wydarzeń historycznych, podboju i zniewolenia tubylców. To portrety osób, które miały ogromny udział w tym procesie. Książka Allende obejmuje 53 lata ( 1500 -1553) krwawych zmagań Hiszpanów z Indianami, którzy nie byli potulnymi barankami idącymi na rzeź. Wiele w niej okrucieństwa, gwałtów, przemocy i tak sie zastanawiam czy ktoś dziś zwiedzając Santiago zastanawia się nad tym ile niewinnej krwi przyjęła ziemia chilijska.
Isabel Allende przygotowywała się do napisania tej książki przez cztery lata. Ogromna bibliografia zawarta na końcu książki pokazuje jak niebotyczna była to praca. Jak zwykle w przypadku tej autorki wszystko dopracowane do perfekcji tak by czytelnik utożsamiał się z bohaterami. 
Polecam wszystkim, którzy lubią literaturę historyczną, awanturniczą oraszoną miłością.  


Allende Isabel : Ines, pani mojej duszy. Warszawa : Muza, 2008, 397 s.

4 komentarze:

Pasje fascynacje mola książkowego pisze...

Uwielbiam Allende, to jedna z moich ukochanych pisarek. Wszystkie jej książki przeczytałam (jeszcze przed założeniem bloga), ale do niektórych wracam.

Taki jest świat pisze...

Alende ma swoją półkę u mnie :)

Anonimowy pisze...

A ja na niej poległam:)choć pisarka też należy do moich ulubionych.

Jak wakacje???

mpoppins pisze...

anetapzn : ja mam jeszcze kilka jej książek o przeczytania. A trafiłam na jej książkę przypadkiem, a raczej książka trafiła do mnie i długo się zastanawiałam czy ją czytać. Szkoda czasu na zastanawianie.

Taki jest świat : ja mam tylko jedna własna książkę Allende

niebieska : początek też był dla mnie trudny. Wakacje płyną sobie dość wartko ( niestety)

Prześlij komentarz