RSS

wtorek, 18 listopada 2014

"Nasze losy są jak rzeki" Jaime Manrique

 
"Opowieść o kobiecie, która chciała zmienić Amerykę Południową"
Manuela Saenz, bo o niej tu mowa, była dzieckiem z nieprawego łoża. Wychowywana jedynie przez kochającą matkę, bardzo dotkliwie odczuła jej brak. Po śmierci matki została oddana do szkoły katolickiej, prowadzonej przez siostry zakonne. Niestety ze szkołą miało to niewiele wspólnego, raczej był to obóz dla osieroconych dzieci. Siostry zamiast opieki i chociaż minimalnego współczucia okazywały złość, niechęć, wyżywały się na dzieciach. Ta "edukacja" doprowadziła do tego, że Manuela do końca życia pozostała już ateistką.
Po opuszczeniu szkoły zostaje zmuszona przez ojca, który przypomniał sobie, że ma córkę, do zamążpójścia. Małżeństwo skojarzone okazuje się zupełną pomyłką, chociaż gdy kobieta potrzebuje pomocy w różnych trudnych sytuacjach, mąż przychodzi na ratunek. Serce Manueli pewnego dnia skradł sam Simon Bolivar, zwany Wyzwolicielem. To u jego boku chce spędzić życie i z nim wyzwolić Amerykę Południową spod hiszpańskiej okupacji.
 Poznajemy losy tej heroicznej kobiety nie tylko na podstawie jej wspomnień. Świetny obraz przedstawiaja dwie niewolnice Natan i Jonotas, które Manuela otrzymała na własność będąc jeszcze dzieckiem. Dziewczynki, poźniej kobiety zaprzyjaźniły się , a Jonotas pozostała z nia do smierci.
Jakże trudne było życie tej heroiny okrzykniętej pierwszą feministka Ameryki Południowej. Ona walczyła o miłość swojego życia o Bolivara, walczyła ramie w ramię z mężczyznami o wolność kraju. To ją tytułowano pułkownikiem i nieomal noszono na rekach, aby gdy tylko wiatr historii się obrócił zepchnąć ją na samo dno. Została uwięziona, ranna i ostatecznie wygnana z Kolumbii i Ekwadoru, a przecież znacząco przyczyniła się do wyzwolenia kontynentu spod władzy Hiszpanii.
Tłem dla historii tej niezwykłej kobiety są burzliwe dzieje pięciu narodów wyzwolonych przez Bolivara, które ostatecznie obróciły się przeciwko niemu. To czasy, gdy "zdawało się, że więcej krwi niż wody płynie w strumieniach i rzekach Wielkiej Kolumbii".
Powieść napisana bardzo przystępnym językiem przekazuje żywe obrazy z pełnokrwistymi postaciami. Czyta się ja jednym tchem, tym bardziej, ze losy bohaterów są przeplatana pięknymi opisami krajobrazów Ameryki Południowej. 
 
Manrique Jaime : Nasze losy są jak rzeki. Wrocław : Wydawnictwo Dolnośląskie, 2008, 258s.

 

1 komentarze:

Taki jest świat pisze...

Chyba coś dla mnie :)

Prześlij komentarz