"W miłości nigdy nie jest za późno na drugą szansę"
To przesłanie tej książki. Sparks ze zwykłą sobie swobodą prowadzi czytelnika przez życie bohaterki - Adrienne, kobiety ok. sześćdziesięcioletniej, matki trójki dorosłych już dzieci, babci swoich wnuków, wreszcie byłej żony mężczyzny, któremu zaufała, a który po 18 latach małżeństwa porzucił ją dla innej.
Adrienne nie czuje się samotna, żyje życiem swoich dzieci i dla dzieci. Zawsze zrównoważona, nie okazuje emocji i każdy ją odbiera tak, jakby była osobą, która nie ma większych przeżyć i łatwo godzi się z losem. Aby poznać jej tajemnicę musimy cofnąć się w czasie i zamieszkać w Gospodzie w nadmorskim miasteczku na południu Karoliny Północnej. Gospoda to pensjonat jej przyjaciółki, która musiała wyjechać, a ponieważ pewien gość zarezerwował sobie pokój, Adrienne zastępuje Jean w obowiązkach właścicielki pensjonatu.
Gościem tym jest Paul Flanner, chirurg światowej sławy, który postanowił zmienić swoje dotychczasowe życie i postępowanie i właśnie jest w drodze do Ekwadoru, aby naprawić swoje stosunki z jedynym synem.
Pora na pobyt w nadmorskiej miejscowości jest kiepska, bo nadchodzi huragan, który może zniszczyć domy, ulice itp.Paul przyjechał, aby spotkać się z mężem pacjentki, która podczas operacji zmarła. Lekarz dotychczas spotykał się z rodzinami pacjentów tylko w poczekalni szpitalnej, przekazywał im suche fakty, bo pacjent ( jak to u chirurgów bywa) był tylko przypadkiem medycznym.
Adrienne i Paul mieszkają sami w Gospodzie i właściwie od momentu poznania zaczęło miedzy nimi iskrzyć. Przeżywają nagłe i silne jak huragan uczucie. Po paru dniach oboje wiedzą, że chcą być razem do końca życia.Tylko musi minąć rok pobytu Paula w Ekwadorze. To tylko rok , a cóż to jest wobec całego życia czekania na tę właściwą osobę. Piszą do siebie przepiękne listy, które są odzwierciedleniem ich głębokiego uczucia. I byliby razem, gdyby ...los tak chciał, ale nie chciał.
Adrienne żyje wspomnieniami,wie, ze ta miłość zdarzyła się naprawdę. I choć jest smutna, to jednak jest szczęśliwa, że w jej życiu pojawił się Paul.
Książki Sparksa są zawsze ciepłe i tak fajnie się snują. Chociaż są zazwyczaj smutne, to pobudzają tęsknotę i nadzieję.
Jednak w tej akurat autor mi się nieco naraził.
Jednak w tej akurat autor mi się nieco naraził.
Gdy Adrienne opowiada Paulowi, że pracuje w bibliotece, ten jest niesamowicie zdziwiony i stwierdza, że w bibliotece pracują same starsze panie.
Chciałoby się powiedzieć : Panie autorze bardzo proszę nie pogłębiać stereotypów na temat bibliotekarek, a jako dowód zapraszam tu
5 komentarze:
Uwilebiam Sparksa,ale jakoś ta książka mnie nie powaliła ani nie zachwyciła. Dobra była , tyle. Film mi się podobał bardziej:)
Mnie od Sparksa odrzuca jego niemożliwa do przetrawienia ckliwość. Jako takiej do zarzucenia nie mam nic, ale u tego autora przybiera ona już formę hiperboli. Sparks tak nadziewa nią swoje książki, tak ją wszędzie w akcję wciska, że wszystko, co się wydarza, pływa w niej i, niestety, tonie. Czytam i mam nudności. Pan Sparks jest w swoim sentymentalizmie nieznośny, przejaskrawiony. Jego powieści są dla mnie synonimem przerostu formy nad treścią. To taka pani Picoult w spodniach.
obejrzałam film z genialnym richardem i historia rzeczywiście mnie urzekła. wrócę do niej kiedyś chyba siegając po książkę. jak ktoś chce sobie porównać to jutro jest na hbo
Niewiele jeszcze było mi dane przeczytać książek Sparksa. W tych, co czytałam znalazły się też 'Noce w Rodanthe', po których niestety spodziewałam się więcej, ale złe nie były. W moim odczuciu na takie równe 4. Film jeszcze przede mną :)
blackmilk: też jej wyżej nie oceniam,bo zbyt odkrywcza to ona nie jest
Prześlij komentarz