Gdy ma się urodzić dziecko, rodzice bardzo długo wybierają imię dla niego. Przede wszystkim dlatego, by dało mu szczęście, trochę dlatego aby odzwierciedlało jego charakter.
Tak było i młodziutką Lucette i jej równie młodym mężem Fabien. Pobrali się właściwie dla zabawy, bo wówczas wydawało im się,że życie to zabawa. Zauroczenie minęło i Lucette nie mogła już patrzeć na swojego męża. Wszystko ją denerwowało z wzajemnością ze strony Fabien. Gdy dziewczyna była już w dziewiątym miesiącu ciąży zastrzeliła ojca swojego dziecka. W więzieniu urodziła córeczkę, której dała niespotykane, staroświeckie imię Plectrude, po czym popełniła samobójstwo.
Dziewczynkę adoptowała siostra Lucette. Wychowywała ja jak księżniczkę, hołubiła, kochała. Była prawdziwą dobrą wróżką dla tego dziecka. Mała przejawiała dziwne zdolności, wszystko analizowała, przemyśliwała, co tu dużo mówić była dość dziwna. Nade wszystko kochała taniec i tym zaskarbiła sobie miłość przybranej matki. Do czasu ..., wówczas matka z dobrej wróżki zmieniła się w jędzę.
Książka jest opisuje życie Plectrude widziane jej oczami. Zabieg celowy, ale nie do końca trafiony. Chyba za bardzo wydumane to wszystko.
Nie zachwyciła mnie ta książka. Jest to drugie spotkanie z pisarstwem Nothomb i niestety równie nieudane. Czyta się to dość leniwie oczekując jakiegoś pazura, zaskoczenia i nic. Niestety nic się tam nie dzieje, co mogłoby mnie zaskoczyć.
Chyba dam sobie spokój z czytaniem tych cieniutkich książeczek.
Nothomb Amelie : Słownik imion własnych. Warszawa : Muza, 2003 s.112
Dziewczynkę adoptowała siostra Lucette. Wychowywała ja jak księżniczkę, hołubiła, kochała. Była prawdziwą dobrą wróżką dla tego dziecka. Mała przejawiała dziwne zdolności, wszystko analizowała, przemyśliwała, co tu dużo mówić była dość dziwna. Nade wszystko kochała taniec i tym zaskarbiła sobie miłość przybranej matki. Do czasu ..., wówczas matka z dobrej wróżki zmieniła się w jędzę.
Książka jest opisuje życie Plectrude widziane jej oczami. Zabieg celowy, ale nie do końca trafiony. Chyba za bardzo wydumane to wszystko.
Nie zachwyciła mnie ta książka. Jest to drugie spotkanie z pisarstwem Nothomb i niestety równie nieudane. Czyta się to dość leniwie oczekując jakiegoś pazura, zaskoczenia i nic. Niestety nic się tam nie dzieje, co mogłoby mnie zaskoczyć.
Chyba dam sobie spokój z czytaniem tych cieniutkich książeczek.
Nothomb Amelie : Słownik imion własnych. Warszawa : Muza, 2003 s.112
4 komentarze:
Jeżeli będę miała okazję to spróbuję sprawdzić "na sobie" ten tytuł
Myślę, że warto , bo każdy odbiera inaczej literaturę. Znam fankę wszystkich książek tej autorki
Zawsze ta Nothomb wydawała mi się dziwna,jakimś zimnem od niej wionie:)nie sprawdzałam jeszcze i chyba już nie za bardzo chcę.
Już mnie"zachęciłaś":)
Może jednak trzeba spróbować na sobie, bo ... no właśnie indywidualny odbiór etc.
Prześlij komentarz