RSS

czwartek, 5 stycznia 2012

"Koń na receptę" Agata Widzowska- Pasiak


Tę książkę poleciła mi i pożyczyła  11-letnia Zosia, moja mała pomocnica w bibliotece. Zosia jest zakochana w zwierzętach, a przede wszystkim w kotach.Tak się składa, ze rodzice Zosi są weterynarzami i w ich domu kręci się mnóstwo różnych zwierzątek.
Książka jest przecudna, świetnie napisana prostym językiem z werwą i dużym poczuciem humoru. 
Bohaterką jest 11-letnia Jagoda, dziewczynka z dużego miasta, która zamiast pojechać na tradycyjne wakacje do jakiegoś egzotycznego kraju musi pojechać na wieś do ciotki.
Okazuje się, że wujostwo maja 10 koni, a wśród nich niepozornego Szoguna. To właśnie on jest tym "koniem na receptę", którą przepisuje niepełnosprawnym dzieciom pewien lekarz.
Jagódka jest typową miejską dziewczynką, dla której ważne są markowe ciuchy, nutella na śniadanie, która nie ma potrzeby pomagania w domu, konia się brzydzi, pająków się boi i już dawno nie wierzy w jednorożca i inne bajki.
Jagódka powoli przekonuje się do koni, psów i dzieci, które przychodzą do ciotki. Dzieci zaprzyjaźniają się i gdy okazuje się, że właścicielka chce odebrać Szoguna stadninie, wówczas ramię w ramię zbierają jagody, kurki, piszą wierszyki i sami je ilustrują i sprzedają, by zebrać pieniądze na wykupienie konia.
Autorka w prosty sposób przemyca największe wartości, wskazuje na siłę przyjaźni, wspólnego działania, pokonywania trudności Nie moralizuje, tylko daje wspaniałe przykłady.
Bardzo podobało mi się zderzenie w sposobie myślenia miastowiczki z prostym, a jednocześnie pomysłowym myśleniem dzieci, które wychowują się w pobliżu natury i zwierząt.
A  "Wiersze na jedno kopyto" są po prostu cudne. Oto mój ulubiony:
"Rety! Wszędzie widzę konie!
         W telewizji,
         na balkonie,
w piaskownicy,
na ulicy, w wannie z pianką,
za firanką,
w leśnej głuszy, 
w cieniu gruszy,
wszędzie grzywa, ogon, uszy!
Czy wam też się to przydarza?
Lepiej pójdę do lekarza...

Puk...puk... Wchodzę: - Ach, doktorze!
Może pan mi dziś pomoże...
Ale cóż to? Nie, nie wierzę...
To nie doktor tylko zwierzę !
Śmieszne chrapy, konska głowa,
coś ukradkiem pod stół chowa....
To kopyta! I podkowy!
Koń doktorem ? Nie ma mowy!

Nadal wszędzie widzę konie :
                                              W telewizji,
         na balkonie,
w piaskownicy,
na ulicy, w wannie z pianką,
za firanką,
w leśnej głuszy, 
w cieniu gruszy,
wszędzie grzywa, ogon, uszy!
Do lekarza już nie dzwonię.
Może ... sama jestem koniem?!
Gdy sie coś takiego zdarza,
pędzę do weterynarza!

Polecam wszystkim dzieciom !!!

Widzowska- Pasiak Agata : Koń na receptę. Rzeszów : Wydawnictwo Dreams, 2011, 79s.

3 komentarze:

Taki jest świat pisze...

Książka warta polecenia kolejnym osobom :)

kamyk pisze...

Mam ją na półce, na stosie książek "do recenzji" także wkrótce znów będę mogła poczuć się jak dziecko podczas lektury ;)

Anonimowy pisze...

świetna książeczka :)
Zapraszam na mojego bloga http://mokresny.blogspot.com/

Prześlij komentarz