RSS

sobota, 12 marca 2011

"Pierwszy dzień" Marc Levy


Mam problem z tą książką. Zapowiadała się dość ciekawie. Dwoje młodych naukowców : ona archeolog, on astrofizyk, tajemniczy przedmiot o przedziwnych właściwościach i grupa złych ludzi, którzy chcą im go odebrać.
A ja się przez całą książkę nudziłam.
Keira poszukuje w swoich badaniach archeologicznych praczłowieka. Prowadzi badania w Etiopii, poznaje tam Harrego - chłopca, który stracił rodziców, jest bezdomny i pozbawiony opieki.Zaopiekowała się nim, nauczyła go mówić po francusku i angielsku, a on traktował ja jak najbliższą sobie osobę. Dostała od niego piękny czarny wisior, który nie jest ani kamieniem, ani drewnem.Naukowa ciekawość zmusiła ja do podjęcia próby zbadania tego przedmiotu, ale niestety nie udało jej się rozszyfrować tej zagadki.
W czasie, gdy Keira prowadzi swoje badania, a jest to jej pierwsza samodzielna ekspedycja, burza piaskowa niszczy całą dotychczasową pracę, niszczy sprzęt i archeolog wraca do Paryża. Tam wisiorkiem zainteresował się stary profesor astrolog. Jak się okazuje należał do grupy ludzi, którzy badają przeszłość Ziemi i poszukują jej prapoczątków Wielkiego Wybuchu, dnia stworzenia. Profesor Ivory widział już kiedyś przedmiot bardzo podobny do wisiorka Keiry.
Oba przedmioty świecą bardzo migotliwymi punkcikami podczas burzy.
W tym czasie w Londynie Adrian, astrofizyk ubiega się o dotację na swoje badania. Prowadzi bardzo spokojne , nudne życie naukowca. Wykłady ze studentami, studia w bibliotece uniwersyteckiej i poszukiwanie odpowiedzi na intrygujące go od dzieciństwa pytanie o "Pierwszy dzień" Ziemi.
Splot przypadków powoduje, że Keira i Adrian po wielu latach spotykają się ponownie podczas ubiegania się o dotację na swoje badania.
Keira wraca do Etiopii, a wisior przez zapomnienie zostaje u Adriana.
Ktoś bardzo chce go zdobyć. Dość powiedzieć, że ten tajemniczy przedmiot zaprowadzi astrofizyka do Etiopii. Razem z Keirą w poszukiwaniu odpowiedzi o  Początek przejadą przez Chiny, a towarzyszą im bardzo źli, ale wszechwładni ludzie. Naukowcy często są w ogromnym niebezpieczeństwie. Ludzie, którzy mogą im pomóc giną. Wiedzą, że ozdoba, którą nosi Keira jest jednym z kilku elementów, a punkciki, które świecą podczas burzy to obraz nieba sprzed czterystu milionów lat...
Jednak czy warto się dowiedzieć jaki był początek i jak został stworzony świat? Czy człowiek, gdy już zdobędzie wiedzę o procesie tworzenia się świata przestanie mieć szacunek dla życia? Jakie będą konsekwencje ...
Jak dużą ofiarę będą musieli ponieść Adrian i Keira podczas tych poszukiwań?
I czy warto?
Nie jestem astronomem, ani archeologiem. Nigdy się tym nie interesowałam, może troszeczkę archeologią. I tu jest problem. Zbyt dużo opisów astronomicznych, konstelacji gwiazd, obliczeń matematyczno-fizycznych, faktów naukowych. Trochę się w tym gubiłam i nudziłam. Fabuła przez to się ślimaczyła.
Jest to pierwsza książka Levy'ego, którą czytałam. Mam zamiar przeczytać inne i mam nadzieję, że będą lepsze. 

 Marc levy


Levy Marc : Pierwszy dzień. Warszawa : Albatros, 2010 446s.


7 komentarze:

Anonimowy pisze...

a ja tylko "Gdzie jesteś ?" - niezła była
ale oczy ma ten Marc :)

mpoppins pisze...

A wszystko przez te oczy :)))Przystojny nie ?!!!

Anonimowy pisze...

Kurcze :) przystojny , nie wiedziałam :)
Czytasz Allende ?

mpoppins pisze...

czytam Ewę Lunę i bardzo mi się podoba.Chciałabym tak umieć opowiadać. A Levy jest taki francuski prawda?

Dominika S. pisze...

Nie miałam okazji jeszcze przeczytać nic tego autora. Muszę nadrobić :)

Anonimowy pisze...

Ja czytałam "Wszystko , czego nie zdążyliśmy powiedzieć " i bardzo mi się spodobała . :) polecam .

Indywidualistka pisze...

Właśnie czytam tę książkę i myślę, że w tym nie można się zgubić. Wręcz przeciwnie ! To ciekawi :) książka super, tyle że nie mam czasu by ją czytać..

Prześlij komentarz