To słowa Isabel Allende skierowane do ukochanej córki, pięknej dwudziestoośmioletniej dziewczyny, którą podstępna choroba przykuła do łóżka i pozbawiła świadomości, odczuwania i w końcu życia.
Porfiria stopniowo niszczy mózg dziewczyny, a matka chcąc zatrzymać wspomnienia pisze długi list do córki, by gdy ta odzyska świadomość mogła uzupełnić wszelkie luki w pamięci.Strach, ból jest tak ogromny, że tylko pisaniem może autorka rozładować wzrastające napięcie.Nie przestaje pisać nawet wówczas, gdy pogarszający się stan córki w pełni uświadamia jej kto będzie zwycięzcą w tej walce na śmierć i życie.
"Paula" jest powieścią mocno osadzoną w życiu autorki, jeśli nie powiedzieć, iż jest to książka biograficzna.Allende wspomina swoją rodzinę, pierwszego męża - ojca jej dzieci.W trudnych chwilach towarzyszy jej drugi mąż Willie. W sposób wręcz kronikarski przestawia życie w Chile za czasów młodej demokracji, gdy do władzy doszedł jej stryj Salvatore Allende. Ponure czasy dyktatury wojskowej, gdy do władzy w zdradziecki sposób doszedł Pinochet.Wówczas to rodzina Allende musiała uciekać z kraju, by ratować się przed prześladowaniami. Po wielu perturbacjach osiedli w Wenezueli.
Isabel Allende z wielką szczerością opowiada o sobie, zdradza wiele
szczegółów z prywatnego życia. Można tu znaleźć wiele wskazówek dotyczących samego pisarstwa udzielanych bądź co bądź przez wykładowczynię na kursach pisarskich, które są tak popularne w Kalifornii.Można obserwować Allende, która nieśmiałym głosem zaczyna nazywać siebie pisarką. A jak do tego doszło? Odpowiedź znajdziecie na kartach tej powieści.
Ta powieść - list płynie jak rzeka, raz leniwie, szczęśliwie to znów woda pieni się i burzy, napotyka przeszkody, przez które przewala się niczym wodospad lub omija i tworzy nowe koryto.
Chciałoby się powiedzieć jak życie.
Spotkałam w tej powieści wiele postaci znanych mi z "Sumy naszych dni".Wiem jak powstała "Ewa Luna" Jednak książkę czytało mi się trudniej niż inne powieści tej autorki.Myślę, że powodem tego był smutek wydzierający się z każdej kartki. Świadomość dlaczego ta książka powstała nie dawała mi spokoju. Razem z Isabel byłam przy łóżku umierającej Pauli, razem z nią wierzyłam, że zdarzy się cud.
I chociaż nie byłam w stanie przeczytać więcej niż parę kartek na raz, a czytanie trwało długo, to nie żałuję tego czasu. Takiego ciepła, prostoty i optymizmu nie spotkałam w żadnym innym pisarstwie.
Życie bywa bolesne, potrafi dopiec do żywego, to jednak są piękne chwile dla których warto żyć i o nich pamiętać. A może w tym wszystkim najważniejsza jest MIŁOŚĆ ?
Może jest tak, tak mówi Allende :
" Być może jesteśmy na świecie po to, żeby szukać miłości, znaleźć ją i stracić, i tak raz za razem. Z każdą miłością rodzimy się na nowo, a kiedy miłość się kończy, otwiera się nam nowa rana. Pełno na mnie blizn i jestem z tego dumna" s. 443
"Cisza przed narodzeniem, cisza po śmierci, życie jest tylko hałasem pomiędzy dwiema strefami niezgłębionej ciszy" s.327
Allende Isabel : Paula. Warszawa : Muza, 1998, 467s.
"Paula" jest powieścią mocno osadzoną w życiu autorki, jeśli nie powiedzieć, iż jest to książka biograficzna.Allende wspomina swoją rodzinę, pierwszego męża - ojca jej dzieci.W trudnych chwilach towarzyszy jej drugi mąż Willie. W sposób wręcz kronikarski przestawia życie w Chile za czasów młodej demokracji, gdy do władzy doszedł jej stryj Salvatore Allende. Ponure czasy dyktatury wojskowej, gdy do władzy w zdradziecki sposób doszedł Pinochet.Wówczas to rodzina Allende musiała uciekać z kraju, by ratować się przed prześladowaniami. Po wielu perturbacjach osiedli w Wenezueli.
Isabel Allende z wielką szczerością opowiada o sobie, zdradza wiele
szczegółów z prywatnego życia. Można tu znaleźć wiele wskazówek dotyczących samego pisarstwa udzielanych bądź co bądź przez wykładowczynię na kursach pisarskich, które są tak popularne w Kalifornii.Można obserwować Allende, która nieśmiałym głosem zaczyna nazywać siebie pisarką. A jak do tego doszło? Odpowiedź znajdziecie na kartach tej powieści.
Ta powieść - list płynie jak rzeka, raz leniwie, szczęśliwie to znów woda pieni się i burzy, napotyka przeszkody, przez które przewala się niczym wodospad lub omija i tworzy nowe koryto.
Chciałoby się powiedzieć jak życie.
Spotkałam w tej powieści wiele postaci znanych mi z "Sumy naszych dni".Wiem jak powstała "Ewa Luna" Jednak książkę czytało mi się trudniej niż inne powieści tej autorki.Myślę, że powodem tego był smutek wydzierający się z każdej kartki. Świadomość dlaczego ta książka powstała nie dawała mi spokoju. Razem z Isabel byłam przy łóżku umierającej Pauli, razem z nią wierzyłam, że zdarzy się cud.
I chociaż nie byłam w stanie przeczytać więcej niż parę kartek na raz, a czytanie trwało długo, to nie żałuję tego czasu. Takiego ciepła, prostoty i optymizmu nie spotkałam w żadnym innym pisarstwie.
Życie bywa bolesne, potrafi dopiec do żywego, to jednak są piękne chwile dla których warto żyć i o nich pamiętać. A może w tym wszystkim najważniejsza jest MIŁOŚĆ ?
Może jest tak, tak mówi Allende :
" Być może jesteśmy na świecie po to, żeby szukać miłości, znaleźć ją i stracić, i tak raz za razem. Z każdą miłością rodzimy się na nowo, a kiedy miłość się kończy, otwiera się nam nowa rana. Pełno na mnie blizn i jestem z tego dumna" s. 443
"Cisza przed narodzeniem, cisza po śmierci, życie jest tylko hałasem pomiędzy dwiema strefami niezgłębionej ciszy" s.327
Allende Isabel : Paula. Warszawa : Muza, 1998, 467s.
2 komentarze:
Czytałam już kilka książek tej autorki i zawsze jestem nimi zachwycona, poszukam i tej :)
Polecam :))
Prześlij komentarz