RSS

niedziela, 18 września 2011

"Paula" Isabel Allende

"W porównaniu z rozmiarami Kosmosu i długością historii, nic nie znaczymy, po naszej śmierci wszystko toczy się dalej, tak jakbyś nigdy nie istnieli, ale na miarę naszego nietrwałego człowieczeństwa ty, Paulo, jesteś dla mnie ważniejsza niż moje własne życie i suma niemal wszystkich innych żywotów"

To słowa Isabel Allende skierowane do  ukochanej córki, pięknej dwudziestoośmioletniej dziewczyny, którą podstępna choroba  przykuła do łóżka i pozbawiła świadomości, odczuwania i w końcu życia.
Porfiria stopniowo niszczy mózg dziewczyny, a matka chcąc zatrzymać wspomnienia pisze długi list do córki, by gdy ta odzyska świadomość mogła uzupełnić wszelkie luki w pamięci.Strach, ból jest tak ogromny, że tylko pisaniem może autorka rozładować wzrastające napięcie.Nie przestaje pisać nawet wówczas, gdy pogarszający się stan córki w pełni uświadamia jej kto będzie zwycięzcą w tej walce na śmierć i życie.
"Paula" jest powieścią mocno osadzoną w życiu autorki, jeśli nie powiedzieć, iż jest to książka biograficzna.Allende wspomina swoją rodzinę, pierwszego męża - ojca jej dzieci.W trudnych chwilach towarzyszy jej drugi mąż Willie. W sposób wręcz kronikarski przestawia życie w Chile za czasów młodej demokracji, gdy do władzy doszedł jej stryj Salvatore Allende. Ponure czasy dyktatury wojskowej, gdy do władzy w zdradziecki sposób doszedł Pinochet.Wówczas to rodzina Allende musiała uciekać z kraju, by ratować się przed prześladowaniami. Po wielu perturbacjach osiedli w Wenezueli.
Isabel  Allende z wielką szczerością opowiada o sobie, zdradza wiele 
szczegółów z prywatnego życia. Można tu znaleźć wiele wskazówek dotyczących samego pisarstwa udzielanych bądź co bądź przez wykładowczynię na kursach pisarskich, które są tak popularne w Kalifornii.Można obserwować Allende, która nieśmiałym głosem zaczyna nazywać siebie pisarką. A jak do tego doszło? Odpowiedź znajdziecie na kartach tej powieści.
Ta powieść - list płynie jak  rzeka, raz leniwie, szczęśliwie to znów woda pieni się i burzy, napotyka przeszkody, przez które przewala się niczym wodospad lub omija i tworzy nowe koryto.
Chciałoby się powiedzieć jak życie.
Spotkałam w tej powieści wiele postaci znanych mi z "Sumy naszych dni".Wiem jak powstała "Ewa Luna" Jednak książkę czytało mi się trudniej niż inne powieści tej autorki.Myślę, że powodem tego był smutek wydzierający się z każdej kartki. Świadomość dlaczego ta książka powstała nie dawała mi spokoju. Razem  z Isabel byłam przy łóżku umierającej Pauli, razem z nią wierzyłam, że zdarzy się cud.
I chociaż nie byłam w stanie przeczytać więcej niż parę kartek na raz, a czytanie trwało długo, to nie żałuję tego czasu. Takiego ciepła, prostoty i optymizmu nie spotkałam w żadnym innym pisarstwie.
 Życie bywa bolesne, potrafi dopiec do żywego, to jednak są piękne chwile dla których warto żyć i o nich pamiętać. A może w tym wszystkim najważniejsza jest MIŁOŚĆ ? 
Może jest tak, tak mówi Allende :
" Być może jesteśmy na świecie po to, żeby szukać miłości, znaleźć ją i stracić, i tak raz za razem. Z każdą miłością rodzimy się na nowo, a kiedy miłość się kończy, otwiera się nam nowa rana. Pełno na mnie blizn i jestem z tego dumna" s. 443

"Cisza przed narodzeniem, cisza po śmierci, życie jest tylko hałasem pomiędzy dwiema strefami niezgłębionej ciszy"  s.327


Allende Isabel : Paula. Warszawa : Muza, 1998, 467s. 

2 komentarze:

Taki jest świat pisze...

Czytałam już kilka książek tej autorki i zawsze jestem nimi zachwycona, poszukam i tej :)

mpoppins pisze...

Polecam :))

Prześlij komentarz